Najpierw było wyciskanie na płaskiej. Pierwsza seria poszła dobrze, tzn. wykonałem 15 powtórzeń nawet z lekkim zapasem tym ciężarem, który miałem w planach. Potem zrobiłem 6 powtórzeń w serii właściwej i też dobrze poszło, nawet miałem 1 powtórzenie w zapasie. Trzecia seria już była gorsza, zrobiłem tylko 12 powtórzeń i to ledwo ledwo tym samym ciężarem co w pierwszej serii.
Następnie było wyciskanie na skosie i tu już totalna porażka. Mój rekord na skosie wynosi mniej więcej ponad 80 kg, na pierwszą serię nałożyłem sobie 47,5 kg, czyli naprawdę śmieszny ciężar, żeby wykonać spokojnie te 15 powtórzeń i... wykonałem ledwie 11. Potem dałem 55 kg, żeby wykonać 6 powtórzeń. Normalnie to 6 powtórzeń wykonałbym spokojnie z ciężarem 65 kg, ale niestety tym razem zrobiłem ledwie 3 powtórzenia ciężarem 55 kg. Do trzeciej serii nie podchodziłem, bo bym musiał chyba samym gryfem machać żeby zrobić 15 powtórzeń.
Następnie zrobiłem 3 serie rozpiętek po 15 powtórzeń ciężarem 6 kg. Mimo iż ciężar był bardzo mały, to miałem spore problemy z wykonanien 15 powtórzeń w trzeciej serii, poszło ledwo ledwo.
O tricepsie nawet nie będę wspominać, bo to paranoja, wogóle nie miałem siły w drugim ćwiczeniu, które przerwałem już po pierwszej serii. Jeśli chodzi o pierwsze ćwiczenie to też było beznadziejnie. Pierwsza seria jeszcze była ok, wykonałem 15 powtórzeń, potem zwiększyłem ciężar by wykonać 6 powtórzeń i zrobiłem ledwie 4, podczas gdy normalnie mógłbym wykonać 8... trzecią serię robiłem tym samym ciężarem co pierwszą, ale tym razem zrobiłem ledwie 7 powtórzeń tak słabą mam wytrzymałość.
I właśnie dlatego nie znoszę tego typu treningu, gdyż po pierwszym ćwiczeniu na daną partię nie ma już siły na następne:/.
Zawsze miałem małą wytrzymałość siłową, ale bez przesady. Może wpływ na dzisiejszy trening miało lekkie przeziębienie które miałem, ale było ono naprawdę bardzo lekkie, bo nawet gorączki nie było.