To skutkuje tym, ze trawi sie to po kolei, a w dodatku to trawienie jest spowolnione czy nawet uposledzone. To znowu doprowadza do sytuacji, ze po takim solidnym posilku skladajacym sie z ziemniakow, schaboszczaka, zupy i deseru, to jedzenie zalega w zoladku(a moze w jelicie)dosc dlugi czas.
Warunki wewnatrz naszego organizmu nie sa za przyjemne: ciemno, duszno no i goraco, wiec jesli to jedzenie sobie tam lezy przez ten czas to dzieja sie z nim niefajne zeczy (imagin kosz na smieci w lato)
To by bylo tak w skrocie.
Pisalem z pamieci, nie interesowalem sie tym nigdy az tak bardzo ale zaciekawila mnie swojego czasu ta teoria i sobie przeczytalem o niej troche.
Uwazam ze nasza kultura zywieniowa nie jest w stanie podolac takim rygorom zeby sobie do kotleta nie zjesc ziemniaka
Uwazam rowniez ze jak ktos chce byc zdrowym to wystarczy jesc z umiarem i nie trzeba popadac w przesade w zadna strone. No chyba ze ktos lubi jesc mieso bez ziemniakow ew. ryzu to juz inna sprawa