jestem ciekaw czy będzie ktoś w stanie powiedzieć co mi się w sumie stało?
W Wtorek byłem na siłowni po dłuuuższej przerwie i postanowiłem zrobic lajtowy trening klatka-biceps. Miał być lajtowy a wyszło jak wyszło, czyli konkertnie sobie dowaliłem, ale w porównaniu z tym jakie kiedyś treningi prowadziłem gdy regularnie chodziłem to to było nic. A teraz problem: już pare minut po treningu ręce miałe mtak słabe że miałem problem z kręceniem kierownicą, ale w dniu następnym jak się obudziłem (środa) miałem problem z prostowaniem ramion w łokciu, konkretnie napieprzały mnie mięśnie były tak jakby cały czas napięte, masowanie i wcieranie kremów/maści dawało efekty tylko na chwile, drugi problem to to że w okolicy stawu łokciowego moje ręce spuchły, nie jest to twarda opuchlizna tylko tak jakby jakiś płyn czy inna substancja się tam zebrałą pod skórą. Nie boli mnie to dzisiaj już mogę sprawniej rękami poruszać, prostować ale mięsnie (bo raczej nie są to ścięgna) nadal mnie bolą przy prostowaniu w sumie to nadal mam problem także z napięciem tych mięśni.
Powoli przechodzi to ale chciałbym wiedzieć co mi się kurde stało, ponieważ nie trenuje od wczoraj, trening nie był aż tak ciężki a nigdy mnie nic poza zakwasami nie spotkało, zwłaszcza w tym rejonie. Dodam tylko że z klatka nie mam problemu.
Z góry dziękuję za odpowiedzi i ewentualne rady jak można czemuś takiemu zapobiec (rozgrzewka była) i jak pomóc sobie w regeneracji?
Pozdrawiam