Sama dieta wygladala tak: 50g otrab owsianych+5bialek jaj, potem 100filetu z indyka 150warzyw 2 lyzki oliwy potem 50ryzu 100filetu 150warzyw i takie nastepne posilki i ostatni
odzywka bialkowa z maslem orzechowym lub bialka z oliwa Do tego suplementy i spalacz, ktorego nie bralam, bo sie balam. I slusznie
I w sumie wyszlo tak, ze sie glodzilam nieswiadomie, bo blonnik mnie zapychal.
Nie chce tego kulturysty zle osadzac, tylko, ze to był mój duzy blad, ze z wlasnej próżności zdecydowałam się, żeby ktos
mi ułożył diete, bo sama kompletnie nie potrafie tego zrobic i sama nie wiem, dostalam lekkiej paranoi, bota
osoba miala kiedys bulimie i mówiła, ze na tym polega redukcja, żeby się glodzic...
Od miesiaca w ogole nie mam ruchu, jestem w domu caly czas, bo ucze sie zaocznie, leze i chora sie czuje, nie umiem kompletnie ulozyc diety, czuje sie zatruta i chora, potrzebuje oczyscic organizm, ale nie wiem juz, czy moge byc na samych sokach? Wiem juz, ze bede teraz tylko tyla, ale teraz przynajmniej chce dojsc do zdrowia, musze wiedziec, co robic. Jak uregulowac metabolizm? Ciagle nieswiadomie za malo jem. Wczoraj jadlam 500g kefiru potem 50g ryzu, potem 100g wolowiny, 500szpinaku, sok jablkowy 0,5l kalafior i szparagowa ok 300g 20g chleba zytniego ok 100g gryczanej 500 pomidorkow cherry 1 lyz oliwy 500fasolki 300g kalafiora 100kefiru i jeszcze mama kazala na noc banana....Masakra, wszystko nieregularnie i malo wody. ..mam tylko pytanie - czy jesc teraz to, co organizm podpowiada i tak, zeby nie czuc glodu? bo mam ochote na kasze warzyw, chleb, zsiadle mleko. organizm jest wyniszczony, boli mnie zoladek, watroba.
sprawa jest taka, musze miec jakas diagnoze lekarska, bo okropnie sie czuje, rozwalilam zdrowie, mam strasznie duzo niedoborow, chory organizm, podpuchniete oczy, obrzeki, cale cialo mnie pali, jakies wypryski mam, czuje bol, jak uszczypne skore, czuje , ze to zakwaszenie...na dodatek mam chory zoladek, watrobe, nie spie, ciagle sie denerwuje, no i caly czas siedze w domu...od miesiaca zero sportu, tylko jakies tam spacery. chyba musze do dietetyka sie przejsc, no i kurcze, co tu robic, zeby wiecej nie tyc? czy moja sytuacja jest podobna do tych anorektyczek, co potem juz tylko tyja? nikt mi nie wierzy, ze jestem taka chuda-gruba, zero miesni, a faldki tu i tam, tylko, ze na razie to jak skora rozciagnieta wyglada... czy wolno mi w ogole aeroby? czytalam troche post Obliques, gdzie pomagala osobom w podobnych sytuacjach i...zalamalam sie.:( musze sie odtruc, a ja sie w ogole nie poce, w ogole nie wydalam toksyn...Booze. co tu jesc?