Gdzieś w .. listopadzie? upadłem na rękę, złamałem palec. Gips na 3 tygodnie, 2 tygodnie potem jeszcze go czułem a w końcu OK, przeszło..
Ale.. W pewnym momencie zauważyłem że boli mnie też nadgarstek.. Ciężko mi powiedzieć czy to na pewno jakaś "pozostałość" tamtego upadku czy też nadwyrężyłem go sobie po zdjęciu gipsu? (ręka po 3 tygodniach nieruchomości może być bardziej podatna na takie rzeczy chyba?)
No ale zignorowałem to, myślałem "samo przejdzie" tym bardziej że przez jakiś czas prawie w ogóle mnie nie bolało.. A jak ten ból wyglądał? Hmm.. Taki przeszywający, szczególnie jak zginam "do góry" za bardzo. A np. po 30 minutach gry na gitarze (obciaza to nadgarstek) to nie moglem go wyprostowac bez bólu ale nie był to wielki ból.
Bodajże w lutym jak czułem się całkiem nieźle (nadgarstek mało dokuczał), zacząłem trochę ćwiczyć.. Ale niesystematycznie i raczej .. krótko (bo fizycznie jestem dość cieńki..) Mniej więcej co 3 dni raz 20 minut, raz 40 minut ćwiczeń.. Co ćwiczyłem spytacie? Hmm.. Trochę brzuch (1,2,3 dzień szóstki weidera), trochę sztangielką (5 kg..), parę przysiadów.. Próbowałem też robić takie coś na grzbiet ze sztangielką (nie pamiętam nazwy tego ćwiczenia) no i pompki. Czyli chyba nic szczególnego. Więc może tylko dziwnym trafem z 2-3 tygodnie później zaczęły mnie boleć kolana tzn. czułem takie.. "ćmienie". I jeszcze czasami taki tępy ból w prawej części klatki piersiowej.. (jakby mi bylo malo..) rzadko bo rzadko ale jednak. Przestałem ćwiczyć. Ćmienie utrzymywało się, a po tygodniu wyskoczył mi taki bąbel na PRAWYM nadgastku (czyli zupełnie innym niż mnie zwykle bolał) - fachowo to się chyba gargiel nazywa. No to ja w tym momencie postanowiłem że idę do lekarza bo coś się sypię. Najpierw byłem u rodzinnego, zbadali mi krew, wyszło wszystko w normie. A więc poszedłem do chirurga. Chirurg przepisał mi maść Reparil i jakiś antybiotyk Olfen 50, a bąbla przekłuł. Ale to nie pomogło.. No to ja do ortopedy.. Ale właściwie zanim do niego poszedłem to zauważyłem że zaczynają mi jakoś kości strzelać i na dodatek mam obolałe nogi.. Tzn. czuję takie jakby.. "zmęczenie".. które nie przechodzi, jak rano się budzę to też mnie nogi bolą. No ale - wracając do ortopedy. Gość stwierdził, że w kolanach nic nie widzi ("nie są spuchnięte") ALE przepisał mi jakiś lek (Meloxicam).. Po paru dniach kuracji nie widzialem efektów więc przestałem to zażywać bo lista możliwych efektów ubocznych jest naprawdę TAAAKAAA. O nadgarstek osobno się go zapomniałem spytać tak mnie zdenerwował tą gadką "nic Panu nie jest! więcej ruchu hehe!" (a ten poprzedni chirurg dał mi zwolnienie na miesiąc z wuefu..)
A teraz niedawno powrócił mi ten bąbel na prawej ręce. Czyli nawet tego się nie pozbyłem.
Podsumowując - trochę bolą mnie kolana przy wstawaniu/siadaniu (i zwykle strzelają.. w ogóle często mi różne kości strzelają a wcześniej tak nie miałem), na prawym nadgarstku mam "gargla", gargiel mnie nie boli ale nadgarstek już tak - z prawej strony.. Lewy nadgarstek teraz mam niby w tej opasce i staram się nim nie ruszać.
Ech.. Pewnie w ogóle jakoś to dziwnie brzmi że zacząłem się "po kolej" cały sypać.. I w ogóle jakieś sprzeczności i u lekarzy i z tym jak to "wyszło".. No bo wersja "ma Pan za mało ruchu" wygląda trochę dziwnie kiedy akurat prawie przed tym wszystkim zacząłem ćwiczyć czyli ruch właśnie miałem.. ale w to żeby to mogło być coś od tych ćwiczeń też jakoś nie chcę wierzyć bo to naprawdę nie był jakiś niewiadomo jaki trening.. może dla mnie był męczący, ale ja jestem zupełnie "zielony", podciągnięcie się na drążku leży poza moimi możliwościami, po prostu sobie tak jakoś ćwiczyłem..
Główne pytania (bo można się zastanawiać - "co tutaj można odpowiedzieć?")
- Czy opaski uciskowe (ściągacze) na nadgarstki to dobry pomysł? Czy jakieś firmowe ściagacze są lepsze od takich za 10 zł czy też wszystko jedno? Od niedawna noszę taką po prostu.. najtańszą opaskę ale nie wydaje mi się żeby to jakoś specjalnie usztywniało.. Może lepsze są takie jak.. coś w stylu rękawiczek bez palców?
- Denerwują mnie te bolące nogi.. Wstaje rano i dalej są obolałe, nosz kur.. To jest tak że jak np. długo siedzę to jeśli chcę podnieść nogę to wydaje mi sie ona.. no.. ciężka.. Taka ociężałość, nie wiem jak to inaczej określić. A jak jestem na nogach i nogi się ruszają to wtedy to tak nie dokucza. Co jest na takie coś dobre? Maść jakąs w aptece kupiłem (EMO żel "dla zmęczonych i ciężkich nóg" polecany dla kobiet w ciąży :P za 9 zł) ale nie widzę dużej różnicy póki co.. Może potrzebuję jakiejś innej maści..
- Ogólnie czy jest coś co mogę zażywać i jest szansa że to by pomogło? Tzn. nie wiem - wapń, glukozamina, tego typu rzeczy..
- hmm właściwie sam nie wiem o co pytać.. Nie wiem co ze mną jest :/ Może uda się znaleźć jakiegoś lepszego lekarza który powiedziałby coś konkretnie..
- A może to jest jakieś "całościowe" choróbsko? Skoro tak kilka rzeczy na raz.. Czy też raczej po prostu miałem "szczęście" zrobić sobie kumulację?
Niby nic nie boli mnie jakoś bardzo czy coś, ale za to wszystko mnie boli, aż nie chce się żyć a jeszcze matura nadchodzi... <_<
PS Mam nadzieję że nie zanudziłem.
Zmieniony przez - CactusMan w dniu 2007-04-17 22:44:48
Zmieniony przez - CactusMan w dniu 2007-04-17 22:49:43