ćwiczę 6 miechów, poprawa znaczna. siła, wygląd jak na ten staż ok, ale czegoś mi brak ). no i se zakupiłem specyfik kreatynowy i zamierzam to łykać. pewno za wcześnie jeszcze na to bo wszędzie czytam - dieta, plan, staż...
ale jestem okropnie napalony na tą kretę i tylko zwlekam jeszcze (z miesiąc już będzie) żeby zacząć to w siebie wpychać. przygotowuję się do tego pierwszego cyklu profesjonalnie (tzn. lepiej się odżywiam i lepiej ćwiczę niż przed zakupem krety) i zauważam, że znowu rośnie siła i masa.
ale i tak zaczynam I cykl w maju bo jestem napalony na suplementację. nad zdrowym rozsądkiem wygrywa marketing i PR firm "suplementacyjnych" obiecujących złote góry. niby wiem, że jeszcze za wcześnie, ale już się nie mogę doczekać żeby łykać te wielkie tablety (olimp)
oczywiście, znając życie, po cyklu będę rozczarowany, że nie mam rozstępów na łapie, że mi nie przybyło 10kg suchej masy, że nie wyciskam 200kg na ławce itd, ale co tam, raz się żyje
wydaje mi się, że tak to właśnie działa. ludzie kupują kretę, zaczynają brać i rzeczywiście wszystko się poprawia. a podczas cyklu lepiej się odżywiają, mają lepsze plany, nie odpuszczają treningów, nie piją, nie palą, po prostu wszystko robią lepiej. no i efemty muszą być lepsze, ale czy jest to zasługą kreatyny? pewno trochę tak, badania nie kłamią (a może trochę?...) to tak do myślenia tylko bo i tak po długim majowy weekendzie zaczynam cykl.
pozdrawiam