Wiele wskazuje na to, że kiedyś sparingi wcale nie były powszechną, regularnie stosowaną metodą treningową. Możliwe, że doświadczenie zdobywano bardziej przez realne starcia - tyle, że ci, którym się nie powiodło tracili szansę dalszego doskonalenia
Niestety w później ludziom ubzdurało się, że ćwicząc formy i powielając techniki "dokładnie jak mistrzowie przed wiekami" można rozwinąć wysokie umiejętności, a zapomnieli, że ci dawni mistrzowie zasłynęli wówczas dzięki temu, że udało im się przeżyć ileś walk i zebrać w ten sposób praktyczne doświadczenie.
Zdaje się, że szersze wykorzystanie sparingów treningowych to dopiero XX wiek, gdy rozwinięto wykorzystanie ochraniaczy i zmodyfikowano odpowiednio metody treningu i całe systemy, bo czasy się zmieniły. Jednak niektórzy nie rozumieją, że istnieje potrzeba zmian, i myślą, że ćwiczą tak, jak dawni mistrzowie, zapominając, że dawni mistrzowie faktycznie walczyli. A i tak, z pewnego punktu widzenia, często mieli mniejsze doświadczenie praktyczne niż współcześni sportowcy, których walki (sparingi) są może bardziej ograniczone, ale za to znacznie bardziej regularne.
To nie jest kwestia tylko tai chi, ale w ogóle kung-fu, czy wschodnich sztuk walki.