Od bodajże piątku,stosunkowo niedawno wiem, mocno atakuje mnie ból w łokciu. Było to tak:
Siłowaliśmy się z kolegą na rękę- w pewnym momencie poczułem takie leciutkie strzyknięcie w łokciu ręka jakby tak samoistnie zaczęła mi opadać coś jakbym tracił w niej czucie. Byłem troche zmęczony, po treningu i wogóle. Myślałem że to przypadek, więc postanowiłem posiłować się z innym kolegą. Niestety ręka opadła bezwiednie zupełnie jakby nie było w niej siły a w łokciu poczułem okropny cisnący ból. Pomaga lekko gdy wygrzewam łokieć ale na krótko. Dodam że w zimnej wodzie jak posiedze troche dłużej to ten ból nasila się i to niestety na tyle mocno że pojawiają się problemy tego typu że czuje jak mi ta ręka słabnie. Niestety to nie pierwszy raz z tym łokciem, poprzednio pauzowałem 3 tygodnie przez niego, przeszło zanim się dostałem do lekarza publicznego, więc olałem. Minęło chyba pół roku od tamtego czasu-odnowiła się czy jak?
Dziś miałem grać mecz, dzięki Bogu został odwołany.
P.S czy ktoś z was wie jak stoją teraz sprawy z tymi lekarzami. Przyjmą mnie na ostry, czy nie bardzo(słyszalem ze teraz przyjmują tylko z zagrożeniem życia) ew. jakby ktoś mógł powiedzieć ile biorą prywatni byłbym wdzięczny.
Pozdrawiam,