jak zaczynalem cykl wazylem ok 105. start na 300mg tygodniowo (bo to standard, bo wszyscy tak radza, blablabla...). szybko podbilem na 500mg tygodniowo i jest ok.
skutki uboczne bez zmian, w sumie to ich brak poza przetluszczaniem sie skory i lekkimi zmianami tradzikowymi.
wal 500mg / tygodniowo, bo 100kg to kawalek slonia.
ja mam prolo, wiec bije 200mg e3d i jest si. jesli masz stezenie 250mg/ml to bij przykladowo pn-czw po 1ml i juz.
od razu mowie, ze to moj
pierwszy cykl i nie kreuje sie na zadnego znawce. ale jak czytam wypowiedzi wielkich miszczow, ktorzy waza po 70 kilo i w zyciu to gownie metanabol jedli/widzieli, a ktorzy doradzaja, to slabne.
edit: jedz, jedz, zryj, wprdalaj. dopiero na wspomaganiu poczulem co to znaczy zrec (choc jesc zawsze umialem). opitalam 4000kcal dziennie i czuje, ze jakbym zezarl wiecej, to mogloby to sie przysluzyc budowie miesnia i regeneracji, a nie odkladaniu fetu. jasne, ze jakas tam kropelka fetu sie rozleje, ale nic strasznego i nie do zrzucenia. pas stoi w miejscu (w sumie, to zapinam sie dziurke mniej w pasie), obwody ramion, karku, klatki - +2, +4cm. po prostu bij 500mg/tydzien i jedz.
Zmieniony przez - chudzina w dniu 2007-06-03 08:36:56