Forum czytam od dawna, grubas jestem potężny 178cm i 96,5 Kg (dwa tygodnie temu). Dwa razy w ciągu ostatnich lat robiłem sobie głodówki i na chwile miałem wagę w okolicach 80 i 85 kg. Ale efekt jojo zawsze był, a dieta to typowa głodówka.
Teraz stwierdziłem, ze trzeba by inaczej, ale że leń ze mnie i chyba nie jestem w stanie utrzymać żadnej konkretnej diety (nie mam czasu na wymyślne zakupy co dzień, przygotowywanie posiłkow 5 razy dziennie i ich regularne spożywanie), stwierdziłem że trzeba wymyślić coś innego. No więc...
Wszyscy mówią najlepsza dieta to NŻT ,a tyje się od ziemniaków i chleba. Ja do tej pory (praca siedząca, dojazdy samochodem) potrafiłem zjeść dziennie 4 drożdżówki, wielki obiad, jakąś kolacje z chlebusia pszennego i w nocy podgryzać batoniki. + czasem MC
Od dwóch tygodni: żadnego pieczywa, żadnych makaronów, klusków itp no i bez ziemniaczków. Za to mięsa do woli (również tłustsze kawałki i smażone), masa ważyw i owoców, jakiś tuńczyk w oleju czasem, jogurty, kefiry, maślanki. Na te produkty się nie patrzę na ilość i jem, aż mam dość. Do tego czasem piwko, a czasem dwa . I co najważniejsze - zamiast samochodu , codziennie rower - 1 godzina pedałowania ~16 km. Efekt po dwóch tygodniach ważę - 93 Kg. Nie za szybko (a w weekend trochę znów podjadłem ziemniaków i chlebusia)?
Czy jeśli nie jem tylko ww. produktów, a za to naprawdę nieporównywalnie więcej warzyw, to czy jest to bardziej niezdrowe niż to co wcześniej?
Pozdrawiam
Domin
--
Pozdrawiam
Domin