kilka slow wsparcia i zachety dla forumowiczow. Sam znalazlem tu mnostwo informacji ktore mnie zaszokowaly i okazuje sie ze byly prawdziwe i ze to wszystko dziala. Dla kazdego kto chce stracic pare kilo lub jest w trakcie odchudzania.
Zaczalem w polowie pazdziernika z waga 104 kg przy wzroscie 174 cm. Naprawde bylo za duzo tego balastu. Zaczalem bez jakichs specjalnych poradnikow i diet po prostu zaczalem mniej jesc ogolnie i wykluczylem w 100% slodycze. Ale w zasadzie bez zadnej wiedzy na temat odchudzania itp. Po dwoch tygodniach znalazlem sobie silownie z dobrym sprzetem do aerobow i zaczalem chodzic trzy razy w tygodniu na trening ogolny (lekko-silowy ale raczej ogolno rozwojowy) a nastepnie 40-60 minut aerobow. Po trzech miesiacach zrzucilem 19 kg. Waze teraz dokladnie 85 kg. Nie uzywalem zadnych fat-burnerow. Kupilem jedne jakies Thermo-line ale nie zuzylem nawet polowy. Zapominalem brac tabletki przed posilkiem i tak to jakos zeszlo i leza gdzies w kacie do dzisiaj. Po okolo miesiacu odkrylem stronke www.sfd.pl i zaczalem czytac jak bardzo zle robilem ze nie jadlem zbyt wiele. Bo rzeczywiscie przez pierwszy miesiac ograniczalem kalorie do okolo 1000 dziennie. Tylko w wekendy pozwalajac sobie na kawalek sernika w sobote i w niedziele. Jako nagrode za caly tydzien przechodzenia bez zatrzymywania sie kolo budek z drozdzowkami i ciastkami w drodze do pracy. W kazdym razie jak zaczalem czytac o diecie niskoweglowodanowej to sie uciszylem ze moge jednak jesc zolty ser i wiecej miesa niz myslalem a ograniczac nalezy glownie ww. Prawde mowiac sam jestem zaskoczony ze waga mi zjechala w dol tak bardzo ale jeszcze chcialbym 6 kg zgubic. Na wage 104 kg pracowalem ladne 10 lat (od poczatku studiow mniej wiecej) i myslalem ze duzo trudniej bedzie ja zgubic. Nie jest tak zle.
Jesli chodzi o to co zjadam to nie jestem az tak bardzo restrykcyjny w diecie i na pewno mozna by sie jeszcze lepiej odzywiac ale przy tej ilosci pracy (siedzacej) i obowiazkach odmowych na prawde nie jest latwo zorganizowac sobie wylacznie zdrowe zarcie.
W kazdym razie rano pije gorzka kawe i zjadam do tego 3 kostki gorzkiej czekolady (od jakiegos miesiaca kiedy przestalem slodzic kawe) Potem kolo 10 zjadam jakis serek wiejski z platkami albo i bez zalezy czy akurat mam w pracy takowe. Potem kolo 13 cos konkretnego - jakas salatka grecka, tunczyk z jajkiem i zoltym serem, czasem kabanosy z pomidorami albo nawet kawalek keilbasy podwawelskiej, co sie uda znalezc ciekawego w drodze do pracy a uwierzcie mi ze o 6 rano jest ograniczony wybor produktow nawet w duzych miastach :) Potem dopiero kolo 17 w domu jadam jakis obiad bez ziemniakow kasz makaronow i innych tego typu rzeczy czyli kurczak, ryba, schab gotowane, smazone, do tego warzywa. I jeszcze wieczorem jakies jajka, ser, albo cos takiego (mleko). Mozarella z pomidorem jest rewelacyjna. :) W kazdym razie nie zliczam wszystkiego codziennie. Jem mniej wiecej jak mi sie wydaje i kurcze TO DZIALA !!! Jakby mi ktos powiedzial 3 miesiace temu ze zrzuce 19 kg to bym nie uwierzyl. A pisze to po to zeby innym dodac ducha i sily woli. Choc i mnie czasami jej brakuje i czasem wieczorem nie moge sie oprzec i podgryzam jakies ciastko albo kawalek czekolady. Absolutny grzech i zbordnia przeciwko diecie. Staram sie z tym walczyc ale jestem tylko czlowiekiem. I to slabym. W kazdym razie wszstkie ciuchy wisza na mnie i czeka mnie wymiana garderoby - najprzyjemniej wydane pieniadze od lat.
Przepraszam za bledy i literowki ale nie mam juz czasu czytac. Chetnie przeczytam komentarze krytyczne wobec swojego postepowania i bede staral sie w miare mozliwosci poprawic swoje odzywianie ale przede wszsystkim chcialbym zeby ci ktoryz mysla ze to jest trudne nie martwili sie i nabrali wiary ze uda sie. Trzeba tylko zrobic pierwszy krok, a potem drugi i trzeci.
Pozdrawiam
Leench