Witam. Chciałbym, aby ktoś kto zna się w miare na chorobach itd udzielił mi fachowej porady. Chodzi o to, że mimo prawidłowej diety (sprawdzona na sfd przez Skalara), mimo dobrze układanych treningów (sprawdzone na sfd też przez jakiegoś fachowca od układania planów), mimo dobrej regeneracji (dobre wysypianie się, uzupełnianie glikogenu
wodą z miodem po treningu + 2 banany, picie ok. 3 litrów wody na dzień itd.) bywa, że na lekkich i w miare krótkich treningach (i nie tylko) baniak mnie strasznie napieprza, czuje sie jakbym miał zaraz walnąć zgona/zemdleć (tak jabym za dużo alkoholu wypił, kręci mi sie w głowie, najlepiej mi jak mam zamknięte oczy, spuszczoną głowe i siedze skulony). Jednocześnie bywa, że na naprawde mocnych (jak na moje możliwości) treningach czuje sie bardzo dobrze. Ogólnie podczas dnia czuje sie jakis bezsilny, brak mi energi do treningu i w ogóle do wszystkiego, najchętniej położyłbym się spać mimo że jestem wyspany. Zastanawiam sie czy to może być wina jakiejś ukrytej choroby, której objawy uzewnętrznia wysiłek fizyczny, czy poprostu mam taki 'leniwy' (leniwy bo mój staż to niecały rok - waże 67kg, zaczynałem od 61kg; wzrost - 178cm, 18 lat) organizm (oby nie.. niewyobrażam sobie życia bez treningów, za bardzo to polubiłem). Dodam jeszcze, że choruje na astme od dziecka, ale od jakiegoś roku nie mam żadnych objawów, regulanie chodze do alergologa (co jakieś 2-3 miechy) i cały czas mówi, że wszystko jest ok, i chyba ma racje bo z oddychaniem nie mam praktycznie zadnych problemów (kiedyś nawet weed + faje nałogowo jarałem i problemów też żadnych nie było).
Tak w ogóle jestem prawie pewny że mam depresje, fobie społeczną, nerwice i ahedonie. Heh, moze wyda sie to troche śmieszne dla tych co znają temat, ale przypuszczam że te choroby też mają wpływ na ten 'sport'. Chciałbym jeszcze powiedzieć, że nie mam raczej czegoś takiego jak 'psychiczna blokada' na treningach czy jak to tam nazwać (poprostu to czuje). No, to chyba tyle.. Jeszcze raz bardzo proszę o fachowe porady.