Skalar absolutnie niech nie liczy, zadnego deficytu, niech w ogole nie liczy kalorii w tej chwili bo moze sie cholernie przejechac, albo w jedna albo w druga strone. Wystarczy ze ma rozsadek w jedzeniu i tyle. Nie wie ile jej dziecko je kalorii w tej chwili i nigdy nie bedzie wiedziala, nie wie jakim jest typem, i ile potrzebuje na prawde kalorii. Idiotycznym jest tworzenie zasad dotyczacych ilosci spozywanych kalorii w czasie karmienia piersia.
W temacie karmienia piersia mam akurat kilka ksiazek osob zajmujacych sie problemami laktacji i niemowlakow. Siedzialam w tym przez 3 lata, gadajac z kobietami na forach zajmujacych sie problemami karmienia piersia (bo tyle zajelo mi karmienie piersia moich dzieci) i ostrzegam przed radami osob niemajacych pojecia o tym temacie i powiem ci jedno dietetycy, lekarze, w swej porazajacej ilosci, nie znaja sie na tym zupelnie, zyja zasadami z czasow prehistorycznych gdzie obowiazywalo karmienie co 3 godziny i odstawianie od piersi na kaszki w wieku 3 miesiecy...
Co to jest dieta niemowlecia po porodzie???? Mleko matki tyle ile chce i jak czesto chce.
Co ty uwazasz za deficyt w czasie karmienia??? Skad wiadomo ile dziecko je, to jest okolo
500kcal, ale moze 300kcal, a pozniej moze 700kcal. Skad wiadomo ile ona zuzywa energii, szacowac to sobie mozna na normalnym czlowieku, tu bledy 300kcal w ta 300 w tamta nie graja roli, a w czasie karmienia??? Wiesz co kobiety karmiace maja za problemy? Wszystkie chudna, potrafia konczyc majac ostra niedowage, te co nie chudna maja albo problemy chormonalne, albo żrą jak opentane, w szczegonosci slodycze. Po co jej 2,2 g bialka bialko jest jej do produkcji mleka zupelnie nie potrzebne, to jest wartosc dla osob budujacych mase miesniowa.