Czy jest mozliwe zlikwidowanie, zmniejszenie tego syfu zwanego Ginekomastia przy pomocy srodkow farmakologicznych. Mam na mysli Nolvadex. Zaznaczam ze nigdy nie storowalem zadnego koksu, jestem czysty a ten syf mam od zawsze chyba. Nie jest to tak bardzo widoczne ale nie ukrywam ale dokucza mi to ogromnie... Pomysl ten zawdzieczam wystawionej sam sobie diagnozie ktorej jestem pewien na 99% niski poziom testosteronu/wysoki poziom estrogenow (odkladanie tluszczu w pewnych miejscach, smieszny zarost, brak pewnosci siebie 0 agresja, mierne wyniki na silowni ) Mam 22 lata i wydaje mi sie ze burze hormonow mam juz za soba ale ten syf dalej mi towrzyszy... Postanowilem cos z tym zrobic, prawdopodobnie bedzie to sklpel ale nie predzej niz za rok. Do tego czasu chce sprobowac jakos sie przebujac, zobaczyc moze jest inne wyjscie. I tu wpadlem na dosc abstrakcyjny pomysl z Nolvadex-em: z tego co sie naczytalem ten specyfik w teori moze mi pomorze, nie chce zrobic sobie zbyt wielkiej krzywdy wiec chcial bym spytac o rade: czy warto sie za to lapac, jakie sa plusy i minusy + sugestie mile widziane. Sorry za bledy ortograficzne i metydoryczne.
Pozdro
Jest jedna rzecz dla której warto żyć i nie jest to hip-hop