Dosyć dużo czytałam o treningu aerobowym i właśnie dlatego bardzo zdziwiło mnie ostatnio moje tętno podczas biegania. A mianowicie biegając sobie spokojnie 10 km/h na pulsometrze wykazało tętno 184, które utrzymywało się z wahaniami od 178-190 przez cały czas aż do zakończenia teningu (1 godzina). Dla pewności sprawdziłam jeszcze pierwotną metodą czyli przyłożeniem palca do szyji i wyszło to samo. Mam 20 lat więc moje Hrmax to teoretycznie ok 200. 65% to ok 130. Problem w tym, ze trenując z intensywnością teoretycznie najbardziej korzystną dla spalania tkanki tłuszczowej (65-75%) to praktycznie mogłabym chyba zasnąc bo do 130 u./min dochodzę idąc BARDZO wolnym marszem i w ogole się nie męcze i nie pocę. I teraz moje pytanie czy możliwe, że po prostu mam jakieś naturalnie podwyższone tętno i powinnam biegać jak dotychczas czy naprawdę nudzić się niemiłosiernie wlokąc się na bieżni? Aż mi się nie chce wierzyć, że taka lekka intensywność jest efektywniejsza chociaż mogę się mylić. Proszę o odp. :)
Pozdrawiam.