Grając w piłke,po 20 minutach biegania czułem,ze zbiera mnie na skurcz łydek(obu),do tego stopnia,ze oczywiście nie mogłem grać.Po I serii skurczy i przerwie w meczu,ustąpił problem,porozciągałem sie i spowrotem wszedłem na boisko,sytuacja sie powtarzała kilkakrotnie,czyli po ok. 15 minutach biegania,brały mnie znów skurcze,woógle nie mogłem sie ruszać,po odpoczynku i ponownym graniu,skurcze wracały... Na koniec było tak,ze pobiegałem 30 minut,a przez nastepne 30 minut stałem ze skurczem który nawet nie ustepował i cały czas spinał mi łydke.
Musze zaznaczyć,ze z 2 miechy temu ćwiczyłem łydki i chyba se je popaliłem,po treningu miałem niesamowite zakwasy kilka dni .Potem już ich nie trenowałem,bo czułem,ze przesadziłem i muszą odpocząc. Potem(nawet po miesiącu)gdy musiałem gdzieś szybko isc,to czułem mocne pieczenie w łydkach i bardzo szybko mi sie męczyły.
Ostatnie skurcze to pewnie w pewnym stopniu wina braku magnezu,bo dzień wczesniej miałem mini melanż i nie uzupełniłem go,ale nie raz grałem w podobnej sytuacji i takich problemów nie miałem,a to była taka seria skurczy,ze naprawde nie dałem rady sie ruszać.
Wiecie co powinienem zrobić?? Jakieś ćwiczenia dla regeneracji czy coś takiego?? Czy może wizyta u lekarza??
Z góry dzięki za odpowiedzi i sorry,za chaos w tym poscie...