Jak ostatnio grałem na turnieju w kosza to była walka o piłkę (w sensie, że 3 osoby trzymały i żadna nie chciała puścić :P, a w tym ja). I koleś z mojej drużyny został popchnięty i spadł kolanem na moją stopę. Na początku bolało jak diabli, zszedłem na chwilę z boiska, potraktowałem zamrażaczem (by chociaż cokolwiek zrobić) i zaraz potem wszedłem na boisko i przegrałem jeszcze 3 kwarty, ale jak na chwile usiadłem w szatni to już bolało cały czas.
Na początku śladu praktycznie nie było, a napuchła dopiero po 1-2dniach, a siniak się zrobił po 5-6.
Nie mogłem chodzić na palcach, łaziłem na pięcie co dawało efekt śmiechowego kuśtykania :P Smarowałem Fastumem i owijałem bandażem by usztywnić (wtedy mnie bolało).
Po 8 dniach już mogę chodzić, biegać, skakać normalnie; siniak nadal jest, a boli tylko wtedy gdy przyciskam.
Złamanej nie mam na pewno, bo by nie mógł nawet chodzić, ale czy jest możliwe bym miał tą kość pękniętą? Pozdrawiam
"Knowing is not enough, we must apply. Willing is not enough, we must do"