Powiem wam, że SW to dla mnie cholernie niewdzięczny sport. Tutaj każdy czynnik jest bardzo ważny - stres, gorsza koncentracja, zła kondycja psycho-fizyczna, nawet krótka choroba itd. itd. mogą sprawić, że na walce wszystko może wypaść zupełnie odwrotnie niż tego chcesz. Żaden sport nie weryfikuje tak bardzo jak SW siły charakteru - kiedy dostaje się w ryj za każdy błąd, za każdą niedyspozycję. Motywacja na płaszczyźnie sławy, kasy, sukcesu jest fajna, ale na krótką metę, nie każdy może o tym myśleć - trzeba czegoś więcej. Tylko ja nie wiem czego. Mnie motywuje to, żeby nie zrobić wiochy na ringu Swego czasu moje kopnięcia były tak tragiczne, że było mi wstyd, jak oglądałam kasetki z walk to dosłownie chowałam się pod biurko zaczęłam więc za***iście się do tych kopnięć przykładać i teraz też jest trochę lepiej. Motywuje mnie też mój trener - bardzo bym chciała, żeby był ze mnie dumny, wiem, że jestem jego wizytówką i nie chciałabym mu wiochy robić.
Generalnie u mnie trening wrósł w życie. Jest priorytetem - wszystko ustawione jest pod trening. Jest taką samą czynnością jak mycie zębów czy obiad.
Zauważyłam u siebie pewną dziwną rzecz - im bardziej mi się nie chce treningu robić, tym lepiej mi później wszytsko wychodzi, więc teraz nawet jak mi się bardzo nie chce to się cieszę, bo wiem, że będę miała dobry trening.
Druga sprawa to samooszukiwanie siebie - bardzo skuteczne - szczególnie w czasie wysiłku, kiedy nie daję rady, mówię sobie jeszcze 5 powtórzeń, zrób jeszcze 5 powtórzeń i będziesz miała luz... (po 5 powtórzeniach) jak już zrobiłaś 5 to zrób jeszcze 5 itd. i zwykle po tych kolejnych 5 już jest luz
albo często sobie odliczam do 10 w dół hehe d**** żeby zająć umysł i nie myśleć, że nie daję rady czy coś takiego.
Często skutkuje też nakręcanie się na trening - gdy włączam sobie na mp3 jakąś energiczną muzykę tak jakoś zawsze zachciewa mi się ćwiczyć. Jeszcze sobie taki scenki w głowie robię, że właśnie jestem przed walką, że wchodzę na ring, zaczynam walkę i wszystko mi za***iście wychodzi. Generalnie klimat Fajnie też nie spinać się, że ma się zrobić nie wiadomo ile. Gdy po walce z cieniem nie chce mi się nic dalej robić - nic nie robię. Fajnie żeby ten trening był radochą.
Każdy ma jakiś sposób na siebie. Wiem, że niektórzy Olimpijczycy lubią sobie pobluzgać na samych siebie jak im się nie chce to ich tak nakręca.