Kiedyś mój znajomy (ah jakże to przekonujący argument...) został poproszony o bycie nietypowym statystą :) Mianowicie przybył na ustawkę gdzieś pod Warszawą. Miało nie byc broni itp, oczywiście przeciwnicy mieli bejsbole i kastety... Niestety ich 40 osobowa banda trafiła na zbiegowisko 200 osób, które tak naprawde nie znały kolesia którego popierali (po prostu stali i wyglądali groźnie ).
W sumie podobne zachowanie mógłbyś zastosowac ty. Ot przykład ryzykowny (bo mimo wszystko może nakręcic agresje): wychodzisz na przeciw kolesiowi i bandzie, coś sie plujesz, odchodzisz i wykonujesz telefon (oczywiście tak by widzieli). Jezeli po 4-7 minutach zjawi sie 30-60 osób (niewazne czy ich znasz! niech to bedą nawet znajomi twoich znajomych!:P ) agresorzy mogą pomyślec że masz naprawde mocne plecy i że próba zbutowania ciebie dla nich moze sie skończyc jeszcze gorzej.
Oczywiście przykład nie jest wybitnie dobry bo:
a)mozesz nie zdązyć zadzwonić po statystów
b)moze sie zacząć rozróba / oni moga zadzwonić po więcej osób / ktoś moze wyciągnąć broń i tak dalej...
c) ktoś wezwie policje że po osiedlu lata 30-50 podejrzanych osób
Jest jeszcze jeden sposób - gdzies gdzie spotykają się różne ekipy - jakiś większy melanżyk z kilku osiedli etc. wówczas stawiasz sprawę jasno: Ty w asyście twojej ekipy z ekipą agresora przy świadkach - czyli innych ekipach grupach wyżalasz sie i mówisz że masz dosyć takiego traktowania, oraz tego że jego kolesie go chronią. I wówczas wyjasniacie sobie sprawę w tradycyjny sposób zaznaczając, że wszystko wyjaśnia sie dziś i tylko miedzy wami. Jeżeli wasz konflikt nabierze rozgłosu, ty wygrasz a on bedzie musiał uznać twoją wyższość to w przypadku dalszych problemów będziesz miał poparcie ze strony innych ekip.
Niby nic a jednak... Jak jego ekipa zostanie wykluczona ze społeczności ("Jesteś lamus bo pomagasz frajerowi w jechaniu tego kolesia, dlatego sory ale z nami nie pijesz"), a co więcej nawet jeżeli pójdziesz na Policje to reszta osiedla/ekip bedzie w stanie Cie bardziej zrozumieć - w końcu dałeś mu w morde i nie pomogło, dyplomacja też, więc cóż ci zostało?
Ostatnia rada to taka, że robisz zjazd SFD u siebie na osiedlu: rozstawiasz grilla, kupujesz każdemu zacną ilość alkoholu/ dla niepijących odżywek xD klepiemy kolesi naszą większą bądź mniejszą wiedzą o sw, siłce i innych formach aktywności, a przy okazji zyskujesz okazję by poznać i ujrzeć na żywo gwiazdy SFD
Oczywiście nasze rady nijak mają się do życia. Komuś się udało coś zrobić innemu nie. Jeden trafi na zawziętych, a inny na zupełnie kogo innego. Na jednego wystarczy strzał, a z drugim będziesz sie męczył xx lat. Na zakończenie podam paradoksalne rozwiązanie: skoro nie możesz sobie z nim poradzić, może spróbuj sie zaprzyjaźnić? (wiem banalne, czasem skuteczne, aczkolwiek jak mniemam nie macie okazji na zbyt długie rozmowy)
EDIT: Przepraszam! W sumie rozpisałem sie na wątek lekko już archiwalny! Wybaczcie, ale po treningu człowiek nie patrzy na małe druczki...
Zmieniony przez - Alpaga w dniu 2008-09-16 22:48:55
Zmieniony przez - Alpaga w dniu 2008-09-17 17:21:42
Wypijmy za to, że nie ma na świecie takiej rzeczy, za którą nie można by wypić!