pierwszy raz sie tu odzywam;)
a to ze wzgledu na moj maly dylemat, ktory to nie daje mi spokoju od paru... minut:) :/
mianowicie chodzi o fitness i moj cel ktorego realizacja ściśle wiaze się (przynajmniej w moim przekonaniu do tej pory)z takim miejscem, zwanym z angielska - fitness club:) otóz, dzis wlansie zdecydowalam sie wykupic karnet, wrocilam do domku i z zamiarem wyczytania czegos ciekawego o tym kiedy najlepiej tam wyskoczyc i dac sobie wycisk natrafilam na artykul krzyczacy 'chcesz schudnac, nie chodz na silownie'.. no i oto jestem tu, tworze ten oto text z problemem niebywalym;/ (coz, niewiedzy czasem wstydzic sie nie oplaca..:) w moim wieku na wydanie takiej kasy jest pomysl nie jeden:P )
czy moze ktos sie wypowiedziec i oddalic mnie od decyzji odsprzedania tego karnetu uspokajajac radą co mam tam robić żeby nie przypakowac (BRON BOZE!!) a zrzucic zbedny tluszczyk? prosze, wazne to dla mnie bo nie lubie swoich boczkow (ktorych to wlasnie chce sie pozbyc) ani niewybrakowanych miesni (ktore z kolei moglyby zniknac)
z gory wielkie dzieki