carpe diem quam credula minimum postero
...
Napisał(a)
Pierwszy "poważny" rower-Pelikan, do którego ojciec założył mi żółte terenowe opony.Odkręciłem jeszcze błotniki i był prawie góral.Tak na nim szalałem,że złamałem ramę tuż przy składaniu.Miałem z 7 lat.Później kolarka chyba "Universal" na 26" kołach (8-11 lat) i pierwszy poważny wypadek na rowerze-bliskie spotkanie z płotem.Parę razy miałem problem i wywrotki na tej kolarzówie i posłałem ją w diabły.Dostałem Magnuma, MTB, już nie pamietam jaki model, ale na Alivio był ,amor Suntour'a jakiś tam,bez tłumienia powrotu, bez regulacji-można było w zęby dostać przy zjazdach.Rama Cro-Mo, a ile się najeździłem na tym rowerze ,że hoho.Zwiedziłem pół Beskidu Śląskiego ,Małego i Żywieckiego.5-lat mi służył.Dowód,że jak się chce to można jeździć na wszystkim.Na rowerek znalazł się amator, co zbiegło się z poczatkiem moich studiów.5 lat przerwy i niedawno kupiłem Treka 4400.Daję rady, myślałem,że będzie gorzej :)
Polecane artykuły