Za namową Riona ;) postanowiłam przyłączyć się do "blogujących", a szczególnie do kobitek, bo niewiele ich tutaj ;)
Do rzeczy ;)
Kobieta,
167 cm wzrostu,
27 lat,
66 kg waga na czczo,
BF ok. 30%, a zaryzkowałabym stwierdzenie że i więcej;)
Raczej typ endo ;)
Wymiary- co prawda robione na "pompie" ale :
Pas - łącznie z boczkami 85 cm
Biceps- na zgiętej łapce w łokciu 27 zm
Klatka - pod biustem 80 cm
Klatka- w biuście 91 cm
Biodra- 95 cm
No i największy mój dramat Nogi:
udo- przy samej dupie w najszerszym miejscu 60 cm
kolano-35 cm
łydka-36 cm
To jeśli chodzi o dane mierzalne;)
Dieta: kiedyś wcale, tłuszcz hodowany systematycznie przez ostatnie 3 lata, zawzięty i oporny do zrzucenia;)
Problemy z tyceim/nadwagą zaczęły się w wyniku JOJO, które niestety nie miało żadnej litości..
Schudłam z pierwotnych 64 kg- taką wagę trzymałam całe lata do 58 kg w wyniku ciężkiej pracy, bo specjalnie się nie odchudzałam. Po powrocie do kraju przy normalnym- studenckim trybie zycia przybyło to co wypadło plus jeszcze trochę. W efekcie w ubiegłym roku dobiłam do 70 kg. To był moment krytyczny, bo kupując wagę mało nie padłam trupem z wrażenia do jakiego stanu się doprowadziłam..
Zmieniłam wszystko od A do Z .. zapisałam się na zajęcia w klubie fitness i reguralnie 3 x tydzień cardio na stepie..
Dodałam dietę, obcięłam węgle i tak wytrwałam od września do stycznia.. poleciało trochę do 64/65.. i w zasadzie się trzymało..Później trochę odpuściłam ale ciągle w granicach 64-66kg. Ale- duże bym powiedziała- metabolizm nie ten, skóra nie taka, cellulit na dupie i kolejny dramat:) wakacje nad morzem, zero umiaru z żarciem, piciem i w ogóle.. i rachunek sumienia.
No dobra dosyć smutnych historii;) Zmieniłam pracę a wraz z tym zamieniłam fitness na siłownię. Co prawda staż mam niespełna miesięczny i jeszcze się gubię w nazewnictwie wszystkich urządzeń i ćwiczeń, ale daję radę;D
Po kolei, siłka 3 x tydzień - plan treningowy nie do końca dopracowany. Po siłce aeroby 20- 30 min. W dni nietrengowe przygody w domu z nogami i brzuchem- tak zasadniczo:) Czasami dorzucam bieganie albo rower na weekend.
Dieta również na etapie testów- obcięte węgle, reguralne godziny konsumpcji, posiłki przed i po trengowe, w miarę zbilansowana na razie na poziomie ok. 1700 kcal.
Efekt od 11 lipca średni:)
Wagowo 2 kg, w obwodach się zgubiłam bo nie dokonałam pomiarów. Na początku nawet przybyło z kilo, ale ponoć tak bywa po treningach siłowych..
W efekcie czuję że mam mięśnie, ciało mam jędrniejsze, cellulit 50 % mniejszy i po większej depresji odrobina nadziei, że to się odmieni i poleci
Fotki dorzucę, jak odzyskam własnego kompa, bo chwilowo na służbowym "pracuję".
Treningi i dietkę dorzucę wkrótce;D
Nieśmiale liczę na pomoc i cenne wskazówki, bo błędów pewnie robię całą masę;)
Pozdrawiam cieplutko,
Ewa vel Szantri;)