2 miesiące temu popisałem się wyjątkową głupotą, robiłem salto z 10metrowej wierzy do wody. Źle wpadłem, wygięło mnie w banana (przeprost) od tamtego czasu pobolewał mnie kręgosłup w odcinku krzyża. Myślałem, że przejdzie samo ale minął 2gi miesiąc i ból mały bo mały ale nadal jest. Udałem się do otropedy, a ten skierował mnie na rentgen.
Opinia ortopedy: złamany wyrostek kręgosłupa, uraz nie groźny nie podlegający rehabilitacji operacji ani innym działaniom, leczy go 'czas'.
Opinia radiologa: Krąg przejściowy pogranicza piersiowo-lędźwiowego ze szczątkowymi żebrami i krąg przejściowy pogranicza lędźwiowo-krzyżowego z tarczą przejściową poniżej. Spina bifida na poziomie kręgu przejściowego pogranicza lędźwiowo-krzyżowego. Poza tym - obraz RTG kręgosłupa lędźwiowo-krzyżowego bez innych zmian, w tym bez kostnych zmian pourazowych.
z opinii radiologa nie rozumiem NIC, czy ktoś kompetentny mógłby to mi wytłumaczyć? Byłbym bardzo wdzięczny. No i napiszcie jeszcze proszę czy to coś poważnego czy będę żył - bo do wody już nie skoczę mam blokadę psychiczną.
wybieram się jeszcze raz do ortopedy oraz do fizjoterapeuty.
pozdrawiam