W 2005r miałem artroskopie kolana prawego(Łódź)- wycięli mi kawałek albo całą łękotkę przyśrodkową. Następnie na początku 2007r. kolano zaczęło mi "wypadać, uciekawać" ze stawu kolanowego. W sierpniu 2007r przeszedłem operacje rekonstrukcji wiązadła ACL(Piekary Śląskie) (podczas operacji "podcieli" mi też kawałek łękotki) w kolanie. Podczas operacji założyli mi śruby tytanowe czy coś w tym rodzaju (nie biowchłanialne).
Obecnie 1 rok po operacji pomimo, że chodziłem na rehabilitacje i sam ćwiczyłem w domu, jeździłem na rowerze. Mogę stwierdzić że kolano jest w miare spoko chociaż czasami pobolewa jak się je przeciąży i czasami jak mi tak jakoś lekko strzela,przeskakuje. 1.Czy ktoś mógłby mi poradzić (bo ide w najbliższy poniedziałek do lekarza, który mnie operował) czy mam starać się (zabiegać) o nową operaje mającą na celu wyjęcie śruby tkwiącej w kolanie? Z tego co słyszałem to jak kolano puchnie to się powinno śrubę wyjąć.Mi kolano nie puchnie ale jak dotknę w miejscu gdzie jest śruba to czuję jak mi jakieś ciarki przechodzą. Poresztą dobrze nie mieć ciał obcych w kolanie. Może ma ktoś z was jakieś doświadczenia w tym temacie.
I jeszcze drugie pytanie:
2. Jakie ćwiczenia należałoby ćwiczyć aby noga wróciła szybciej do normy? Może ktoś zna dobry ośrodek do rehabilitacji w Łodzi?