Balacha z gardy - może głupia sytuacja ale...

Witam wszystkich. Na mej drodze stanął ostatnio przeciwnik, któremu praktycznie nie da się balachy z gardy wyciągnąć Tzn Jeżeli próbuję trójkąta i potem z niego balachy (tzn między moimi nogami jest tylko jedna jego ręka (ta która jest przezemnei wyciągana)) to jest wszystko tak jak trzeba. Ale gdy od razu z gardy próbuję robić balachę i wtedy także jego druga ręka jest między moimi nogami to on jakoś dziwnie się układa (może to dlatego, że niski jest a ja dosyć długi?) tak, że na tą rękę musiałbym działać w bok Tzn no biodrami do góry nie daje efektu. W rezultacie gdyby nie to, że jestem od niego o wiele silniejszy i po prostu na siłę zablokowałem (oczywiście się do tego ne przyznałem ) jego łokieć o włase udo i popchnałem to nic by z tego nie było...

Spotkał się kiedyś ktoś z czymś takim? Albo może to ja jakoś źle to robię Chociaż jak do tej pory zawsze dobrze wychodziło :/ Trainer też żadnego błędu nie widział, zamiast tego zaproponował mi inną technikę

Nie widziałem tego ale moim zdaniem za luźno trzymałeś go w gardzie i w ten sposób jego druga ręka "wciskała się" między twoje uda- to znaczy jeśli robiłeś mu balache na lewą ręke on obracał się wokół własnej osi w prawą strone. Musisz się bardziej do niego przykleić, zostawiasz mu za dużo miejsca do manewru w gardzie.
Przy robieniu balachy z gardy musisz też w miare możliwości przyciągnąć do siebiejego tłów jednocześnie odchylając mocno jego głowe.

Nie, nie w tym sęk, że prawa ręka się wciska, nic się nie wciska i jestem "pzreklejony". Co ciekawe na jednej ręce wychodzi bez najmniejszego problemu za to na drugiej ni chuchu Z perspektywy wyciągającego balachę: Głowa przeciwnika "wskazuje" w prawą stronę a nogi w lewą. Łokieć przeciwnika (ręka na którą zakładamy dźignię) powinien być skierowany do dołu (tzn gdyby go zgiął, czubek pokazywałby w dół). A jego łokieć pokazuje w prawo (w stronę nóg) i po skosie nieco do dołu No po prostu gdyby się zginał to nie w płaszczyźnie poziomej a w skosie między poziomem a pionem. I to bardziej w stronę poziomu Jak już powiedziałem - z drugą ręką idzie ładnie piknie elegancko i bez najmniejszego nawet poblemu a z drugą klops:/

Pytanie raczej jest takie: czemu nie wychodzi ten trójkąt?
Popracuj nad trójkątem, bo w tej pozycji balacha jest tylko dodatkiem, a ludzie maja różnie elastyczne ręce i różne rzeczy są mozliwe. Naomiast duszenie powinno działać na prawie każdym (no wyjątki typu Pudzian).

W tym wypadku widzę jedno rozwiązanie- koleś ma damski układ kostny co pozwala mu na takie ułożenie ręki. Nasówa się pytanie dlaczego wychodzi na drugą? Ja też mam taki układ kostny i przykładowo nie można założyć mi klucza na prawą ręke(w gardzie można), a na lewą też nie szybko ale wchodzi.

"Jeżeli próbuję trójkąta i potem z niego balachy (...) to jest wszystko tak jak trzeba."

Trójkąt działa jak powinien Czasami gdy przeciwnik próbuje obejść dookoła to zamienia się w balachę, i wtedy wszystko jest dobrze (co ciekawe na obu rękach). To balacha prosto z gardy nie bardzo działa na tę jedną rękę :/ Może to dlatego, że nie bardzo mogę oprzeć jego łokieć na swoim prawym biodrze i okolicach (przebyta kiedyś operacja przepukliny, jednak te okolice dalej są dosyć wrażliwe na nacisk...) więc próbuję tylko na lewej części i trochę na środku

Jeżeli to ma jakieś znaczenie to z dosiadu balacha wychodzi też ładnie zarówno na jedną rękę jak i drugą.

Zmieniony przez - Gwjazdor w dniu 2008-12-26 21:21:02

E tm, jak balach nie dziala na jeden lokiec jednego goscia to nie ma sie czym przejmowac. To jest raczej dobry powod do pocwiczenia róznych kombinacji: trójkąt balacha - przewiniecie do balachy; trójkąt - balacha - omoplata; no i co tak kto jeszcze zaproponuje... Warto znac takie przejscia na przyszłośc. Do purpury beda jak ulał :)

Trójkąt-balacha nie jest mi obce, na dodatkową omoplatę przyjdzie na pewno jeszcze czas Z tym, że ja jestem perfekcjonistą i MUSZĘ umieć Jak mi nie wychodziło wejście w nogi w 100% tak jakbym chciał (tzn normalne umiałem ale była jeszcze wersja inna i o nią właśnie chodzi) to chyba z tydzień męczyłem brata przez jakieś 6-7 godzin dziennie (oczywiście z krótkimi przerwami) . Teraz jak zobaczy że wracam w****iony to siada do lekcji żeby nie musiał "współpracować" xDDDDDD A purpury nie mam w planach Nigdy nie zamierzałem niczego osiągać wielkiego w SW, jedynie dla siebie, dla własnej satysfakcji, żeby umieć

Zmieniony przez - Gwjazdor w dniu 2008-12-26 23:56:54

Teraz jak zobaczy że wracam w****iony to siada do lekcji żeby nie musiał "współpracować" - sog!

Co do tematu to ciężko mi jest raczej cokolwiek powiedzieć jak nie widzę jak robisz tą balachę. Może bądź oryginalny i nagraj filmik

Z reszta... tak też jest, że niektóre techniki na jednych działają, a na drugich nie.

Pozdro