Problemy w szkole i obrona czy przekroczenie obrony koniecznej???

No więc tak... Pierwsze od czego muszę zacząć to to że chodzę do 3 gimnazjum i mam pewien problem... Nie trenuję żadnych sztuk walk czy czegoś takiego ale ćwiczę w domu siłę i chwyty... Ogólnie jestem osobą spokojną i opanowaną ale czasami się nie da... W szkole to właściwie mi dokuczają ale nie tylko słownie... Zdażają się szturchania i niszczenie moich rzeczy... Pewnego razu jeden dresiarz z mojej klasy na naszej klasie zaczął po mnie jeździć... Jak zwykle nie zwracałem na to uwagi... Odpisałem mu trochę ale nie do przesady... W szkole następnego dnia zaczął mnie wyzywać na co powiedziałem mu że jak widać tylko w mordzie jest dobry... nie powiedziałem nic innego tylko to... zapytał się mnie a w czym ja jestem dobry ale przemilczałem... Na następnej przerwie podszedł do mnie wyzywając mnie i moich rodziców... On jest osobnikiem słabym i chudym ale w gębie nieźle cięty... Nie wytrzymywałem... Znowu zapytał mnie w czym jestem dobry na co odpowiedziałem że jak chce to niech mnie uderzy to się przekona... Mniej więcej się orientowałem że prawo polskie pozwala się bronić dopiero po ataku więc czekałem... Zresztą od dawna miałem ochotę mu wlać... Popchnął mnie w taki sposób że gdyby nie to że byłem oparty o ścianę z pewnością bym się wywrócił... Pamiętałem z instruktaży i poradników że ważna jest postawa przed uderzaniem tzn. ugięcie kolan i ułożenie rąk... Po tym jego popchnięciu dałem mu prawy prosty w twarz a potem mówię szczerze nie pamiętam co było... Wiem że później byłem nad nim, dusiłem go a on leżał cały czerwony... Po za śladami na szyi i rozwaloną wargą nic nie miał a mi się oberwało zachowanie o dwa stopnie w dół i upomnienie wychowawcy... Mówiłem że on mnie popchnął w sposób agresywny pierwszy i że on zaczął ale nikt nie zwracał na to uwagi... Piszę bo zastanawiam się po czyjej stronie stoi prawo... A i jeszcze jedna sytuacja... tym razem poza terenem szkoły... Nie pamiętam za co gonił mnie gościu też z klasy z zamiarem wlania mi... Uciekałem ale z krzaków przede mną wyskoczyło dwóch jego kumpli i mnie złapali... Jeden mnie trzymał za jedną rękę drugi za drugą... Gdy dobiegł tamten na odległość buta posłałem mu kopa w brzuch wyrwałem się tamtym i zwiałem gdzie pieprz rośnie... Wstał po pięciu minut ledwo chodząc... Gdy byłem już przy domu wyszli w trójkę i jeszcze dwóch innych z mojej klatki... Zapewne za długo błądziłem po osiedlu... Nie pozostało mi nic jak zmierzyć się z nim w równej walce czego oni ode mnie zresztą chcieli... Wiedziałem że nie zależnie od wyniku i tak by mi wlali... Zacząłem donośnym głosem wyzywać go i podjudzać mając na celu wybawienie sąsiadów z domu... Powiodło się... Wyskoczyło trzech około dwudziesto-paroletnich sąsiadów i przegonili ich... W szkole wezwała mnie wychowawczyni i miałem ochrzan za zastraszanie kolegów i pobicie tego jednego... mówiłem swoją wersję i też mi nie uwierzono bo Ci sąsiedzi którzy mi pomogli słynęli z pobić i wymuszeń... Dziękuję za odpowiedź...

W szkole tak to jest ze zawsze winny jest ten co wygra... , nauczyciel jak widzi ze jednemu np. leje sie krew z nosa to uwaza go za poszkodowanego a drugiego za napastnika i winowajce calego zdarzenia. Kolo mojej szkoly do ktorej kiedys chodzilem byly garaze i tam ludzie ustawiali sie na solówki ewentualnie bitki w wiekszej liczbie- w szkole nie warto. A co do wyzywania rodzicow to trzeba byc niezlym ****em zeby cos takiego robic. Wogole to jak wtoi "koledzy" sprzedaja nauczycielom ze ktos ich pogonil czy przekopal to nie sa uwazani w szkole za frajerow i donosicieli? Cala szkola powinna ich za to pietnowac chyba ze takie zachowanie to u was normalka. Co do prawa to Ci nie pomoge bo jestem przeciwnikiem takich metod dzialania. Powodzenia.

Po pierwsze-do żalenia i chwalenia się swoimi akcjami w szkole,czy na osiedlu na samym początku w dziale masz pogrubiony temat " Mam problem na osiedlu/w szkole - pisać tylko tu!!!" i tam swój problem powinieneś opisać,bo do tego właśnie został stworzony,aby był porządek w dziale,ponieważ dziesiątki ludzi w Twoim wieku ma "wyjątkowy i inny od wszystkich problem" i zakładają co parę dni kolejny temat o akcjach w szkole.Tam jak poczytasz,to może znajdziesz rozwiązanie co do swojej sprawy,zobaczysz też jak inni sprawy polecają rozwiązywać

Po drugie-Co do obrony koniecznej.Według mnie,gdyby rozpatrywać Twoją akcję w szkole w kwesii prawnej,to przekroczyłeś znamiona obrony koniecznej.Gość Ciebie popchnął,a Ty zastosowałeś niewspółmierną obronę do ataku,bo uderzyłeś go w twarz i zacząłeś dusić.



Zmieniony przez - słaby 56 w dniu 2009-01-19 22:56:05

nawet na ulicy ktos cie zaczepi z kosa , a ty kopniesz go w jajka zrobisz mu jakas krzywde i tak ty za to bekniesz niestety tak jest w szkole tez sie zgadzam jw.
swoja droga nienawidze takich frajerow jak opisales swojego kolege z klasy , sam mialem taki przypadek ze koles mnie wyzwal od tchorzy , kapusiow (bez podstaw) , pojechal mi po matce (jak ktos mi jedzie po mojej mamie to jestem w stanie zabic ;p ) jak dostal w ryj porzadnie to na tej samej przerwie juz pani pedagog wiedziala a na nastepny dzien juz chcial na policje z tym isc uratowali mnie koledzy ;p

Możesz zrobić jedną rzecz. W twoim wieku nie jest to łatwe, ale na pewno pomoże.
Idź do pedagoga szkolnego i powiedz, że koleś zaczepia cię słownie. Że już raz spowodował bujkę, w której on dostał, ale ciebie posądzono o winę. Powiedz, że jeżeli to będzie się powtarzać to będziesz zmuszony powiadomić kuratorium bądź Policje, że szkoła uważa cię za prowodyra w sytuacji, w której jesteś ofiara. Powinno to załatwić sprawę, ale nie przysporzy kolegów. Za to będziesz miał satysfakcje, że gnojek ma problemy.
Innym wyjściem jest podejście do kolesia i wygarnięcie mu, że jest frajerem i tylko z kolegami potrafi podskoczyć. Ale to może spotęgować jego reakcje.
Polecam wyjście nr 1. Bo jak cię zaczepi gdzieś indziej, a ty to zgłosisz np. w szkole lub na Policji to koleś będzie miał naprawdę prze***ane i w końcu się odczepi. I pamiętaj nie daj się prowokować.

na to sie sklada duzo czynnikow jesli ma kolegow a ty o nim powiesz to wierz mi ze oni cie beda gnebic i wtedy sobie nie poradzi, mi koledzy pomogli na tyle ze jak oklepalem tamtego kolesia to oni pozniej podeszli do niego i powiedzieli ze jak mnie kapnie to bedzie mial u nich prze***ane i sie przestraszyl ;p ale wkoncu sam sobie na to zapracowal wiec co sie dziwic??skoro dostal od ciebie to sie powinno skonczyc chyba ale jesli nie to puchatek ci podal juz 2 warianty

QUEBLO,proszę zamknij ten temat...