W ostatnim czasie jednak same przeciwności losu spotykając mnie nie pozwalały na treningi. Najpierw 2 tygodnie choroby z antybiotykiem. Oczywiście spadki. Nie przejmowałem się. 2 dni po odstawieniu antybiotyku skoczyłem na siłownie i rozpocząłem powrót do formy .Uprzednia choroba i ciezki trening przetrenował organizm i zrobiłem kolejna tygodniową przerwę. Po przerwie przyszła noc sylwestrowa i…
Złamałem ręke…
I oto ten fakt jest przedmiotem mojej konsternacji. Już nie trenuje 2 tygodnie. Jest to najgorsza „kara" jaka mogła spotkać mnie za wybryki sylwestrowej nocy. Początkowo miałem wrażenie ze spadki nie są zbyt duże jednak każdego dnia przeglądając się w lustrze jestem coraz mniejszy, cos jest mi odbierane na co ciężko pracowałem. To tak jakbyście siedzieli na pięknej skórzanej kanapie, pili szampana z kieliszka i czytali ksiązkę Arnolda „edukacja kulturysty" i nagle wchodzi koleś w czarnej skórze i zabiera waszą piękną skórzaną kanapę, waszą ksiązkę i dopija waszego szampana. Irytujące prawda?
Jeszcze prawdopodobnie wejdzie okres rehabilitacji wiec na siłownie i na ciezkie treningi wrócę za jakieś 2 mieś. 2 mieś bez żelaza, bez potu, bez uczucia pokonania kolejnej granicy bólu i osiągnięcia kolejnego rekordu siłowego.
Moim zdanie jest to sport który posiada największy plus spośród wszystkich znanych mi dyscyplin ale również niezwykle mocny minus. Gdy pływasz jesteś doskonały dopiero w wodzie, gdy grasz w piłkę możesz pokazać co potrafisz dopiero dostając piłkę, gdy w tenisa rakietę. Gdy uprawiasz kulturystykę wszędzie i zawsze każdy widzi ze ćwiczysz. Jeśli dobrze wyglądasz niczego nie musisz udowadniać, wszyscy wiedzą ze jesteś dobry w tym co robisz. Twoja obecność wywołuje zainteresowanie i chęć poznania tego sportu. W każdej pracy w której byłem ludzie jak widzieli ze do pracy przynoszę jedzenie zamknięte w pojemniki, w pierwszej chwili reagowali śmiechem, poźniej wykazywali zainteresowania a zawsze kończyło się tak ze zaczynali swoje treningi i przynosili swoje posiłki. Dla porównania ze mną pracują również 2 osoby które zawodowa grają w piłkę ręczną, nikt o tym nie wie, nikogo to nie interesuje. Wszyscy w pracy wiedzą ze ja ćwicze.
Minusem jest właśnie przyczyna mojej dzisiejszej konsternacji. Wystarczy głupia kontuzja która uniemożliwia treningi, okrada nas z naszej ciężkiej pracy zabierając wszystko co nasze jakby była to jej własność. Ćwiczyłem z gościem, świetna forma, wiele lat treningów. Miał wypadek - ciężkie złamanie ręki. Nie ćwiczył 6 mieś. Gdy przyszedł nas odwiedzić musiał się ponownie przedstawić bo nikt nie znał go w wersji „soft". Już nie powrócił do sportu. Ręka nie pozwalała. Teraz gra zawodowo w szachy.
To jednak nie odnosi się do mnie. Wrócę na siłownie posiadając jeszcze więcej energii i zapału, a muszę mieć go podwójnie. Po pierwsze trzeba wrócić do formy a po drugie dojść w tym sporcie tam gdzie jeszcze nie byłem.
Pozdro!