SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

ARMIA NAJEMNIKÓW - RIPOSTA

temat działu:

Sztuki Walki

słowa kluczowe: , ,

Ilość wyświetleń tematu: 2461

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 10 Napisanych postów 1025 Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 2631
Coś co stanowiło ripostę na artkuły mieszające branżę i jej przedstawicieli z błotkiem

ARMIA NAJEMNIKÓW - RIPOSTA


Jeszcze nie wszyscy i jeszcze nie wszędzie ale jest ich już sporo. Licencjonowani pracownicy ochrony fizycznej. Ba nie tylko licencjonowani. Niektórym z nich nie wystarczają same licencje. Starają się być profesjonalistami w swoim zawodzie. Uczestniczą w nieobowiązkowych kursach, szkoleniach i seminariach. Wprawdzie tych, o których pisała Pani red. Ewa Kopcik w artykułach z 24 lutego 2006 r. p.t.: „Najemnicy bez licencji" oraz z 16 grudnia 2006 r. p.t.: „Armia najemników" jest jeszcze bardzo dużo ale istnieją również Ci dla których zawód: „Licencjonowany Pracownik Ochrony Fizycznej" jest czymś więcej niż tylko sposobem na przetrwanie kolejnego miesiąca. Dla nich zawód ten jest POWOŁANIEM. Powołaniem takim samym jak dla prawdziwego lekarza niesienie pomocy choremu, jak dla księdza służba Bogu i ludziom.
Jest to nie gasnący zapał w dążeniu do perfekcji. To nie tylko „dreptanie" po ochranianym terenie i sprawdzanie czy kłódka jest na swoim miejscu, czy skobel nie został naruszony, czy światło świeci się tam gdzie ma się świecić. To nie tylko ryzykowanie życiem w trakcie realizacji konwojów wartości pieniężnych, przedmiotów wartościowych, inkasa, itp. To nie tylko ryzyko odniesienia poważnych obrażeń czy też utraty życia w trakcie interwencji w przypadku alarmu włamaniowego lub napadowego. To również, a może przede wszystkim godziny, dni i tygodnie poświęcane doskonaleniu zawodowemu.
Wielu osobom wydaje się to śmieszne, bo co to za sztuka być pracownikiem ochrony fizycznej. Przecież to zwykła „cieciuwa". Co najgorsze pojecie takie nie jest odosobnione nie tylko wśród samych pracowników ochrony i ich „podopiecznych" ale co najgorsze wśród właścicieli, prezesów, dyrektorów i kierowników firm ochrony. Wśród tych wszystkich, którzy są odpowiedzialni za funkcjonujący obraz bylejakości, pijaństwa, złodziejstwa, cwaniactwa, nieudacznictwa i niepełnosprawności branży ochrony osób i mienia.
Obraz branży naszkicowany w przywoływanych wyżej artykułach Pani red. Ewy Kopcik jest tak przygnębiający jak przygnębiające jest postrzeganie w ten sposób wszystkich firm ochrony. Przygnębiające zwłaszcza dla przedsiębiorców i pracowników tych firm, które pomimo prób ich rugowania z rynku, podejmowanych przez wszelkiej maści i wszelkiego autoramentu firmy zaniżające ceny (licząc na sowite dopłaty z państwowej, a więc i naszej kieszeni) starają się usilnie od wielu lat zmienić ten przykry obraz.
Niestety ta byle jakość, zatrudnianie ludzi kompletnie nie nadających się do takiej pracy z takich bądź innych względów przysłoniła te firmy, które ze wszystkich sił starają się być profesjonalne. W których profesjonalizm to nie etykieta reklamowa przyczepiona ot tak sobie, tylko po to aby złapać jeszcze jednego naiwnego, który uwierzy, że firma, oferująca usługi ochrony obiektu za 5 czy też 6 złotych wraz ze sprzątaniem terenu wokół budynku, odśnieżaniem chodników, obsługą pieców co i wszelkimi innymi pracami tego typu jest „Jedyną Profesjonalną Firma w Mieście".
Jeżeli mówimy o pracowniku ochrony, tym profesjonalnym, to mówimy przede wszystkim o człowieku, który włożył masę trudu (nie mówiąc już o pieniądzach) w szkolenia samego siebie. Licencja, która w momencie wchodzenia w życie ustawy o ochronie osób i mienia wraz ze stosownymi rozporządzeniami, miała doprowadzić do profesjonalizmu zarówno pracowników ochrony, pracodawców jak i świadczone przez nich usługi okazała się być tylko pierwszym krokiem. To taka „zerówka" przed rozpoczęciem prawdziwej nauki zawodu. I dotyczy to zarówno pracowników ochrony fizycznej jak i pracowników zabezpieczenia technicznego. Wśród tych ostatnich też jest pełno „złotych rączek", które to raz muszlę klozetową przetkają innym razem antenę założą, a jak trzeba to i „profesjonalny" system alarmowy lub CCTV zainstalują. To nic, że identyczny można kupić w pierwszym lepszym hipermarkecie pod szyldem Adama Słodowego „Zrób to sam" (tu przepraszam od razu Pana Słodowego bo jego rady w Teleranku były 100 razy bardziej profesjonalne niż systemy, o których piszę) ale przecież nie liczy się jakość tylko cena.
Profesjonalizm, o którym mówię, do którego od lat nawołuję (zarówno pracodawców jak i pracowników) i do którego sam staram się dążyć to posiadanie kadry przygotowanej na wszelkie możliwe okoliczności. To pracownicy, których obowiązkiem jest nie tylko realizowanie postawionych przed nimi zadań ochronnych ale również podnoszenie własnych kwalifikacji zawodowych poprzez uczestniczenie w kursach, szkoleniach i seminariach. Zarówno tych organizowanych wewnątrz firmy, własnymi siłami instruktorskimi jak i tych zewnętrznych kończących się stosownymi certyfikatami, w tym międzynarodowymi.
Profesjonalista to nie „spec" od wszystkiego i niczego zarazem. To specjalista w wąskiej dziedzinie np. konwojent, pracownik ochrony obiektów (ale już ze specjalizacją np.: obiekty użyteczności publicznej), pracownik ochrony osobistej, instalator CCTV itd. Specjalista, który pogłębia swą wiedzę o tym co go interesuje i czym się zajmuje.
Już od 1992 r., a więc od momentu kiedy rozpocząłem działalność w zakresie świadczenia usług ochrony osób i mienia w formie fizycznej i technicznej ochrony osób i mienia (a na długo przed uchwaleniem ustawy o ochronie osób i mienia - 1997 r.), kandydaci do pracy w mojej firmie musieli dostarczyć aktualną opinię lekarską i psychologiczną, o braku przeciwwskazań do pracy w tym zawodzie. Musieli przedłożyć zaświadczenie o ukończeniu szkolenia w zakresie pełnienia służby wartowniczej z bronią oraz o odbyciu szkolenia w zakresie konwojowania wartości pieniężnych. Już wtedy pracownicy byli jednolicie umundurowani i oznakowani, a ponadto wyposażeni w identyfikatory, które ustawa wprowadziła dopiero w 1997 r. Od tamtej pory staram się o to aby zarówno pracownicy podnosili swoje kwalifikacje (bo stanie w miejscu to cofanie się w rozwoju) jak też samemu podnoszę ciągle swoje. Nie może tak być aby pracodawca wymagał od pracownika czegoś więcej niż to co jest w stanie zrobić sam. Dzięki temu nie mam praktycznie fluktuacji kadr. Zatrudniam ludzi na etatach i dzięki temu mogę wymagać od pracownika lojalności, zaufania i profesjonalizmu. Pracownicy mieli i mają możliwość i zarazem obowiązek podnoszenia swoich kwalifikacji. Dzięki temu dysponuję kadrą zawodowców, wśród których 31 % posiada wyższe wykształcenie i wszyscy oni pracują jako pracownicy ochrony wykonując wszystkie zadania typowe dla pracownika ochrony fizycznej. To nie są biurokraci, inspektorzy, „gryzibiurki" itp. To są ludzie pracujący „w linii". Część z nich jest w trakcie kierunkowych studiów podyplomowych. Wśród pozostałej części 60 % ma średnie wykształcenie, a tylko 9 % posiada wykształcenie zawodowe. Pracowników z wykształceniem podstawowym nie zatrudniam.
Pracownicy ukończyli m. in. takie szkolenia i kursy jak:
1. profilaktyka antyterrorystyczna i zapobieganie incydentom terrorystycznym,
2. kierownika ds. bezpieczeństwa imprez masowych
3. pracownika ochrony imprez masowych
4. podstawowy z zakresu ochrony osób (międzynarodowe i krajowe)
5. specjalistyczne z zakresu ochrony osób (międzynarodowe)
6. specjalistyczny w zakresie ochrony VIP’a w trakcie działań wojennych
7. płetwonurków i nurków,
8. konwojowania i inkasa wartości pieniężnych,
9. antyterrorystycznego prowadzenia pojazdów,
10. zabezpieczenia pirotechnicznego obiektu,
11. pierwszej pomocy przedmedycznej,
12. użycia broni palnej w warunkach ograniczonej widoczności lub porze nocnej,
13. użycia broni palnej w szykach ochronnych,
14. ratownika przedmedycznego z uprawnieniami do używania automatycznego defibrylatora zewnętrznego,
15. specjalistyczne szkolenie w zakresie ochrony fizycznej i technicznej dóbr kultury,
16. projektowania, konserwacji i naprawy systemów alarmowych, telewizji dozorowej (CCTV), systemów kontroli dostępu, systemów domofonowych i videodomofonowych,
17. terroryzm - koncepcja, strategia, metody postępowania w sytuacji zagrożenia.

Opracowaliśmy własny system naboru bazujący na:
a. weryfikacji dokumentów i uprawnień kandydata (wykształcenie, służba, kursy, szkolenia, praktyka)
b. rozmowie kwalifikacyjnej
c. egzaminie wewnętrznym teoretycznym i praktycznym bez względu na to czy kandydat posiada licencję pracownika ochrony czy też nie.

Dzięki temu nikt przypadkowy w tym zawodzie w mojej firmie pracował nie będzie.

Mamy własne zespoły:
1. ochrony fizycznej obiektów,
2. konwojowania i inkasa,
3. ochrony osobistej z pełnym podziałem funkcjonalnym na sekcje:
- eskorty pieszej
- eskorty samochodowej
- rozpoznania kotrinwigilacyjnego
- rozpoznania antybombowego, chemicznego, biologicznego, radiologicznego
- rozpoznania antysnajperskiego
4. monitoringu i interwencji
5. zabezpieczenia porządkowo - ochronnego imprez
6. ochrony technicznej obiektów i osób.

Moja firma to nie jedyny wyjątek. Jest takich firm kilka w kraju. To właśnie właścicielom, prezesom, dyrektorom tych firm oraz ich pracownikom zależy na zmianie obecnego wizerunku pracownika ochrony.

Mało kto zdaje sobie sprawę, że profesjonalista w tej branży potrafi nie tylko wydać klucze i poinformować gdzie znajduje się sekretariat ale również w sytuacji kryzysowej podejmie stosowne kroki celem minimalizacji skutków zagrożenia, udzieli pierwszej pomocy przedmedycznej, powiadomi stosowne służby i będzie zarządzał sytuacją kryzysową aż do momentu przybycia odpowiednich służb ratowniczych. Profesjonalista w ochronie mało komu kojarzy się z osobą władającą co najmniej jednym językiem obcym, umiejącą posługiwać się środkami przymusu bezpośredniego, posiadającą stosowna wiedze prawną, będącą absolwentem wyższej uczelni o specjalności bezpieczeństwo narodowe, zarządzanie kryzysowe czy też zarządzanie bezpieczeństwem. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że profesjonalny pracownik ochrony to nie tępy osiłek pytający: „szefie prać ?" tylko specjalista z uprawnieniami w zakresie, np.: pirotechnicznego zabezpieczenia obiektu czy też ochrony VIP’a w warunkach działań wojennych.
Dla ABS - ów (Absolutny Brak Szyi) w tej pracy nie ma miejsca. To jeszcze tylko niektórym wydaje się, że mocny argument w pięści zastąpi szare komórki. Ale jak wskazuje życie ABS nie jest kuloodporny i nawet jego szerokie bary nic nie pomogą na 250 gram TNT pod samochodem czy radioaktywny długopis wręczony VIP’owi w ramach kurtuazyjnego upominku.
Profesjonalista będzie trzymał się zasady: „Martwy VIP nie płaci - martwy bodyguard nie odbiera wypłaty" i uruchomi cały posiadany potencjał szarych komórek aby temu zapobiec.
Mało kto jest świadomy tego, że profesjonalista w tej dziedzinie to dobrze wykształcony, inteligentny, kulturalny specjalista. Nie rzucający się w oczy, nie odznaczający się, żadnymi fizycznymi atrybutami. To nie typ macho, na widok którego „laski ściągają majtki przez głowę".
Na brak tej świadomości ma wpływ wiele czynników. Między innymi bylejakość świadczonych usług przez firmy, które zaniżają ceny. Które zatrudniają byle kogo, bo przecież kto będzie pracował za parę groszy skoro firma „wzięła" kontrakt za 5 zł, a kwota ta nie pokryje nawet wynagrodzenia pracownika nie mówiąc już o kosztach umundurowania, wyposażenia, uzbrojenia, itd. oraz zarobku firmy.
To również wina klienta, zleceniodawcy, dla którego nie liczy się nic oprócz ceny, który kupuje jakość adekwatną do tej ceny. Nie da się przecież kupić mercedesa w cenie małego fiata.
To również wina ustawodawcy, który zezwala na to aby sytuacja na rynku wyglądała tak jak wygląda. Który dopuszcza istnienie patologii jaką są w ochronie, firmy posiadające status Zakładów Pracy Chronionej. Patologii, która przejawia się m. in. w ogłoszeniach typu: „Licencjonowanego pracownika ochrony z orzeczeniem o niepełnosprawności przyjmie agencja ...". Od kilkunastu lat zastanawiam się nad tym Polskim fenomenem. Jak to jest możliwe, że osoba przechodząca maksymalnie co 3 lata badania kwalifikacyjne do zawodu pracownika ochrony jest jednocześnie niepełnosprawna. Dla organu licencjonującego jest zdrowy jak tur dla ZUS’u i PFRONU jest niepełnosprawny. Nie jest to z mojej strony naigrywanie się z czyjegoś nieszczęścia ale jak czytam w raporcie NIK powstałym po kontroli (P/03/100) firm ochrony posiadających status Zakładów Pracy Chronionej („Informacja o wynikach kontroli funkcjonowania zakładów pracy chronionej zajmujących się ochroną mienia i dozorem"), że w 90% kontrolowanych firm zatrudnione są „na stanowiskach bezpośrednio związanych z dozorem i ochroną mienia" osoby „co do których orzeczono całkowitą niezdolność do pracy, niepełnosprawność z powodu choroby narządów ruchu oraz takie, którym na podstawie orzeczenia przysługuje pomoc osób trzecich" to ogarnia mnie pusty śmiech. Śmiech z naiwności klientów tych firm i śmiech z własnej naiwności (bo nie posiadam statusu ZPChr i zależy mi na profesjonalizacji usług) oraz przerażenie, że możliwa jest taka paranoidalna sytuacja. Sytuacja, w której garstka tych, którzy dążą do profesjonalizmu, tych, którzy nie posiadając statusu ZPChr, utrzymuje własną konkurencję. Tak, utrzymujemy własną konkurencje bo jesteśmy zmuszeni do płacenia haraczu na rzecz PFRON’u, z dotacji którego utrzymywane są ZPChr’y.
Pani redaktor Ewa Kopcik napisała, że w tym zawodzie nie notuje się bezrobocia. Poniekąd jest to prawda. Ale tylko poniekąd bowiem gwałtowne zapotrzebowanie na pracowników ochrony spowodowane jest odpływem dobrze wyszkolonych pracowników ochrony. Odpływem zarówno do innych lepiej płatnych branż jak i emigracją zarobkową. Niestety odchodzą ci najlepsi, z największym stażem. Wśród tych najlepszych pozostają ci, którzy identyfikują się z konkretną firmą, firmą pracodawcy, który stara się dbać o pracownika, który ma świadomość, że tak w zasadzie to właśnie pracownik, jego zaangażowanie i kwalifikacje tworzą firmę. Pozostają też ci, którzy dopiero zaczynają swój mariaż z ochroną oraz niestety ci, którzy mają świadomość, że przy ich zaangażowaniu i wiedzy, pracy w ochronie w profesjonalnej firmie „na zachodzie" nie znajdą. Są zatem chętni do pracy, ale tacy, którzy albo nie posiadają w ogóle kwalifikacji w tym zawodzie albo ich kwalifikacje są niewielkie. Niestety dla tych, którzy posiadają specjalistyczne wyszkolenie i doświadczenie, w tym zawodzie w Polsce ofert pracy jest jak na lekarstwo. Trudno bowiem wymagać aby człowiek, który przez kilka bądź kilkanaście lat nieustająco szkolił się i ukończył studia kierunkowe chciał pracować za 3,5 zł na godzinę. Tak więc jest praca dla tych o najniższych kwalifikacjach, a nie ma pracy dla tych posiadających wyższe kwalifikacje.
Mówi się o kradzieżach i innych przestępstwach dokonywanych przez osoby zatrudniana w charakterze pracowników ochrony (?) ale nie mówi się tego, że część tych ludzi tak dorabia do pensji. Nie podnoszę już tu sprawy uczciwości osoby zatrudnionej na stanowisku pracownika ochrony bo to temat na osobny wywód. Dodam tylko, że ci uczciwi aby zarobić pracują po ok. 180 godzin w miesiącu u jednego pracodawcy, a co najmniej drugie tyle dorabiają u innego pracodawcy na umowę zlecenia lub umowę o dzieło. W rzeczywistości pracują po 400 - 500 godzin w miesiącu. Jak zatem się dziwić, że przychodzą do pracy zmęczeni, niechlujni, wszystko im „wisi i powiewa", nie przykładają się do pracy i nie pogłębiają wiedzy zawodowej.
Jednakże pomimo tych problemów branża ochrony ma szansę na profesjonalizm, są już profesjonaliści na rynku i należy ich tylko umiejętnie szukać.

Paweł Pajorski

Przystoi aby Ojczyzna droższa nam była niz my sami sobie.

Ekspert SFD
Pochwały Postów 686 Wiek 32 Na forum 11 Płeć Mężczyzna Przeczytanych tematów 13120

PRZYSPIESZ SPALANIE TŁUSZCZU!

Nowa ulepszona formuła, zawierająca szereg specjalnie dobranych ekstraktów roślinnych, magnez oraz chrom oraz opatentowany związek CAPSIMAX®.

Sprawdź
Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

OCHRONA - SYSTEM BEZPIECZEŃSTWA - POLEMIKI SŁÓW KILKA

Następny temat

Coś o ochronie z początku obecnej dekady

WHEY premium