SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

Juan Román Riquelme

temat działu:

Piłka Nożna

słowa kluczowe: ,

Ilość wyświetleń tematu: 2516

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 16 Napisanych postów 3600 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 27033


Imię i nazwisko: Juan Román Riquelme
Data i miejsce: San Fernando, Argentyna
Pozycja: środkowy pomocnik
Wzrost: 182 cm

Kariera:
1996-2002 Boca Juniors
2002-2003 Fc Barcelona
2003-2007 Villarreal CF
2007-... Boca Juniors

Istnieje teoria, nazwijmy ją roboczo teorią podwórka, wyjaśniająca styl gry piłkarza miejscem, jakie służyło mu za boisko w głębokim dzieciństwie. Teoria umniejsza rolę profesjonalnego treningu w klubie, wyżej ceniąc wszystko, co przyszły zawodowiec nabył naturalnie, ganiając za piłką z kumplami.I tak jeśli środkowy napastnik grał jako brzdąc w miejscu bardziej szerokim niż długim - bo takie miał podwórko - to nabierał skłonności do zbiegania na skrzydła i dośrodkowywania. A jeśli grał na placu o kształcie korytarza, to i w dorosłym życiu będzie go ograniczał nawyk oczekiwania na piłkę w polu karnym. Co nie uczyni go oczywiście futbolistą mniej wartościowym. Kanonier mało uniwersalny, lecz bezlitośnie regularny, może nawet zyskać status najwybitniejszego gracza na świecie.

Tę logikę da się zastosować dla mnóstwa przypadków. Kto miał szczęście od zawsze grać na miękkiej nawierzchni, ten będzie chętniej sięgał piłkę głową w sytuacjach ekstremalnych (choćby strzelając tzw. szczupakiem) lub uderzał ją z powietrza po akrobatycznych wygibasach, bo zakodował sobie, że upadek nie grozi połamaniem kości. A kto zaczynał od futsalu, będzie zwrotniejszy i zręczniejszy w grze na małej przestrzeni, ale niekoniecznie polubi podania na wolne pole, po których zmusza się go jeszcze do kilkudziesięciometrowego sprintu.
Teoria jak teoria, do jej bezwyjątkowej sprawdzalności nie będę przekonywał, bo prawdopodobnie wkrótce straci rację bytu - system produkowania świetnych futbolistów zaprzęga coraz młodszych chłopców, więc niedługo wszyscy, może poza Polską i jeszcze paroma pustyniami bez boisk, będą trenować w identycznych warunkach. Przywołuję ją, bo podczas oglądania Copa America nurtuje mnie pytanie - gdzie zaczynał Juan Roman Riquelme. Piłkarz osobny, niepowtarzalny, dzielący fachowców i kibiców na tych, którzy go uwielbiają, i na tych, którzy go serdecznie nie znoszą.

Argentyński rozgrywający bohaterem Copa Libertadores, czyli południowoamerykańskiego odpowiednika Ligi Mistrzów, już został, a bohaterem Copa America być może niebawem zostanie. Jeśli jego drużyna wywalczy złoto (uchodzi za faworyta), on sam będzie triumfatorem i gwiazdą dwóch prestiżowych turniejów - klubowego i reprezentacyjnego (zdobył jeszcze mistrzostwo kraju), czyli osiągnie coś, czego nie osiągnął nawet zwycięzca Ligi Mistrzów Kaka. A jednak w rywalizacji o tytuł piłkarza roku na świecie Riquelme nie będzie miał prawdopodobnie żadnych szans. Trochę wskutek pogardliwego stosunku Europy do rozgrywek spoza Europy, a trochę wskutek tego, że jest, jaki jest.

Jego specyficzny styl rzuca się w oczy od pierwszej akcji. Trwa ona zresztą często bardzo dłuuuuugo, bo kiedy Argentyńczyk dostanie piłkę, to niespiesznie ją trąci, potem - znów niespiesznie - trąci ją jeszcze raz, by powoli przejść w fazę marszobiegu; rywale będą chcieli ją odebrać, ale nie zdołają; on będzie ją holował swobodnie, ze znawstwem zawodnika fantastycznie zaawansowanego technicznie; czasem podrepcze w kierunku bramki, a czasem w zupełnie innym; niekiedy poda piłkę partnerowi, ale tylko pod warunkiem, że natychmiast ją dostanie z powrotem, bo partnerzy służą Riquelme za bilardowe bandy, które ułatwiają przemieszczanie się - zawsze niespieszne - w tłumie rywali. Słowo "niespieszny" jest kluczowe, wszystko dzieje się w tempie spacerowym, wyjąwszy momenty, w których Argentyńczyk oddaje strzał. Wtedy piłka mknie szybko i zazwyczaj wpada do siatki, bowiem stopą ten piłkarski dziwoląg operuje z chirurgiczną precyzją.

Od razu się przyznam: jestem bezkrytycznym wielbicielem jego talentu, lubię go oglądać zawsze, nawet wtedy, gdy jest bez formy, usypia i paraliżuje całą drużynę, by przywieść ją do klęski. Trenerzy, którym zależy na wyniku, często myślą inaczej. Riquelme to typ bardzo niewdzięczny, trzeba mu podporządkowywać cały zespół, i to pod każdym względem. Charakter ten indywidualista ma również kontrowersyjny, pępkiem świata chce być także poza boiskiem.

Dlatego nie sprawdził się i raczej nigdy nie sprawdzi w wielkim klubie, gdzie dumnych właścicieli rozrośniętego ego jest mnóstwo. Riquelme nie lubi innych silnych osobowości, ośmielił się skrytykować nawet Diego Maradonę, kiedy ten wchodził do reprezentacyjnej szatni przed ważnymi meczami. A nie trzeba dodawać, że w Argentynie taka zuchwałość grozi sądem za obrazę uczuć religijnych całego, bez wyjątku, narodu.

W Barcelonie padł nade wszystko ofiarą wroga improwizacji, trenerskiego technokraty Louisa van Gaala, ale i w innych okolicznościach szefowie raczej nie znieśliby jego kaprysów. W Villarrealu był nietykalny, sam wybierał, w których treningach weźmie udział. Kiedy kazano mu przyjechać pół godziny przed treningiem i popracować z fizjoterapeutą nad kontuzją, to przyjechał pół godziny później, a potem ostentacyjnie polerował buty, by spóźnienie powiększyć. Trzy dni później powtórzył przedstawienie, trener chciał go wyrzucić, więc piłkarz zadzwonił do prezesa. Wyleciał trener.

W małym miasteczku traktowali go po królewsku, otaczając rodakami, przez dwa lata ani razu nie sadzając na ławce rezerwowych, osładzając życie wszelkimi przywilejami. On odwdzięczył się czarami w Lidze Mistrzów, choć w półfinale z Arsenalem przyczynił się do klęski - jeszcze przed strzałem z rzutu karnego cały stadion wiedział, że nie trafi. Do piłki nie podszedł, lecz podpełzł, ani razu nie spojrzał w bramkę, wyglądał jak człapiąca klęska. A potem jak zwykle niepowodzenie przyjął beznamiętnie, wbijając nieobecne spojrzenie w trybuny. Cały Riquelme - albo jest bohaterem, albo przekleństwem. Ostatni mundial rozpoczął wyśmienicie, ale w ćwierćfinale wypadł beznadziejnie. I wygrali Niemcy.

W Villarrealu wreszcie mieli dość i wysłali go do Buenos Aires, gdzie - znów hołubiony - odzyskał inspirację. Teraz prawdopodobnie zagra w Atletico Madryt. Najmocniejsi nie dzwonią. "Leniwy magik" został chyba ostatecznie zaklasyfikowany przez elitę futbolu jako zjawisko fascynujące, lecz obarczone ryzykiem rozsadzenia każdej drużyny.

Riquelme wypracował styl gry osobny. Kwiecisty, niedający się skrępować żadną klasyczną taktyką, natchniony wyobraźnią bez granic. Gdzie więc ten geniusz zaczynał? Na innej planecie?

Mistrz świata z 1986 roku Jorge Valdano powiedział, że jego rodak nie tyle gra w piłkę, lecz "podróżuje" po boisku i podziwia widoki. I tak właśnie wyobrażam sobie jego dzieciństwo. Mały Riquelme bierze piłkę pod pachę i wychodzi z domu. Rzuca ją pod stopy, ale nikt nie chce z nim grać (on też z nikim nie chce, bo musiałby podawać), więc rusza w miasto. Krąży po ulicach, przedryblowując i tych, którzy mieliby ochotę odebrać mu piłkę, i tych, którzy nie mieliby ochoty. Gdzieniegdzie napotyka bramkę i strzela gola. Biegnie po piłkę i szuka następnej uliczki. Zwiedza ją, nad piłką panując coraz lepiej, bo się rozgląda, więc nie może patrzeć pod nogi. Skręca w lewo, skręca w prawo, czasem wraca, by na coś spojrzeć jeszcze raz. Fajnie zwiedzać z piłką przy nodze, czasu jest mnóstwo. Kto powiedział, że tylko 90 minut?

Życie to boisko,na którym nie gra się czysto.

Ekspert SFD
Pochwały Postów 686 Wiek 32 Na forum 11 Płeć Mężczyzna Przeczytanych tematów 13120

PRZYSPIESZ SPALANIE TŁUSZCZU!

Nowa ulepszona formuła, zawierająca szereg specjalnie dobranych ekstraktów roślinnych, magnez oraz chrom oraz opatentowany związek CAPSIMAX®.

Sprawdź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 16 Napisanych postów 3600 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 27033






Życie to boisko,na którym nie gra się czysto.

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Specjalista
Szacuny 54 Napisanych postów 3809 Wiek 39 lat Na forum 17 lat Przeczytanych tematów 41709
świetny piłkarz. ktoś kiedyś powiedział o nim: po co mu szybkie nogi skoro ma najszybszy umysł w światowej piłce. moim zdaniem idealnie go to stwierdzenie charakteryzuje

tylko jeden klub
kocham aż po grób...

Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

Jak się wybić?

Następny temat

pilkarze od A-Z szukam

WHEY premium