piszę tu po raz pierwszy więc na wstępie chciałbym się z Wami wszystkimi przywitać.
Mam 19 lat, 186 cm wzrostu, ważę 70 kg i liczę na pomoc z Waszej strony.
Jestem tu na forum już od jakiegoś czasu, a dokładniej to czytałem tylko porady do innych użytkowników.
Problem mam owszem i jest naprawdę duży. Ogólnie moje wyniki wg planów sfd przedstawiają się raczej... żenująco: http://plany.sfd.pl/index.php/mid/19/fid/294/bezplatna/analiza&acode=c5dd14810b708aea8db65b0e9e131138
Powodów jest wiele, niegdyś chodziłem na basen i intensywnie trenowałem - miałem niesamowicie fajnego trenera i się chciało chodzić. Po 2-3 godziny pływania 4 razy w tygodniu. Wyniki były dla mnie imponujące: 26 sekund na 50 metrów, na 100 metrów minuta i 15 sek, nogi miałem najlepsze z grupy i bez przerwy z deską pobiłem osobisty rekord 80 długości (25m) bez przerwy samymi nogami.
Niestety to wszystko zakończyło się 3 lata temu, po serii urazów: rozwalenie brwi nad okiem, złamanie żebra, ponowne złamanie, bo sie źle zrosło i przy rozpoczęciu treningów nie wytrzymało - to sie działo co roku mniej więcej w tym samym okresie.
Powód jest również drugi - jestem przeraźliwie chudy, ogólnie ostatnio tak z ciekawości robiłem sobie takie drobne rozpiski dla uzmysłowienia, ile zjadłem w tym dniu - po poznaniu opinii przyjaciółki dowiedziałem się, że jem zdecydowanie za mało wartościowych posiłków i nie spełniam mojego dziennego zapotrzebowania kalorycznego.
Oto przykład 2 dni: http://spreadsheets.google.com/ccc?key=rbn5KtydnEiCawRL4UJABGg&hl=en
Reszty dokładnie nie pamiętam, ale jest podobnie - obiad jest jedynym, wartościowym posiłkiem dnia. Dlaczego tak jem? Głównie z powodu, że nie potrafię sobie robić jedzenia. Tak, możecie się śmiać... Nie mam zbyt bogatej diety, przy robieniu śniadania głównie położę na chleb jeden plasterek sera lub szynki i to wszystko i tak w kółko.
Prawdopodobnie przez to chodzę całymi dniami zmęczony - obojętnie czy śpię 11h czy 5h i tak zawsze czuję się padnięty - spać w dzień nie nawidzę więc bytuję półżywy.
Moja praca to siedzenie ponad pół dnia, a nawet czasem całymi dniami przed komputerem. Zarabiam na tym.
Czego od Was oczekuję?
Pomocy, wyjść z tego, by móc przytyć - bo na razie mam samą masę kostną i mięśnie jak bocian nogi. Masy tłuszczowej nie mam nic, ani grama, nigdzie.
Ćwiczę wybrane ćwiczenia z tego forum na kręgosłup - miałem problemy ze skoliozą (lewe ramię 5cm wyżej od prawego) i właśnie basen pomógł mi w tym w dużo znaczącym stopniu - pozostało tylko delikatne skrzywienie. Na mięśnie pleców, ich wzmocnienie, rozciągniecie, na poszczególne partie ciała - nie mam siłowni, hantli, drążka nic.
Chcę przytyć, nie wiem jak jeść, co jeść ile jeść. Czytam specjalnie po to jadłospisy innych, by wymyślać, co sie da jeść - inwencja twórcza jest u mnie zerowa, najlepsze by były konkretne przykłady na początek, bo wertowanie książek kucharskich tez nie jest dla mnie, bo sie nie zdecyduje na nic. Kucharz ze mnie jest żaden. Siedzę przy 70 kilogramach, nie rosnę już, nie tyję i nie spadam ani o gram.
Na razie powrót na basen, rower czy bieganie odpada - mimo że miałem plany chodzić - to na razie jestem uziemiony przez zaropiały palec, a dokładniej paznokieć, który poważnie się wbił - stała opieka chirurga jest zapewniona, chodzę na kontrole.
Proszę o jakieś sugestie ćwiczeń na wzmocnienie - nie mam siły w ogóle, czego dowodem jest plan z linka na samej górze.
Rozmowa może być ze mną ciężka na początku, trudno jest mi zmieniać nawyki i przełamywać się - potrzebuję w tym celu wielu konkretnych i merytorycznych argumentów.
Nie tknę żadnych tabletek, suplementów na przyrost masy mięśniowej, nic, może i być cięższa praca, ale tylko naturalne sposoby wchodzą w grę.
Zmieniony przez - misioslaw w dniu 2009-06-17 17:56:22
Zmieniony przez - misioslaw w dniu 2009-06-17 17:56:50