Tydzień temu schodząc na wczasach ze schodów źle stanęłam, ale chwilę odpoczęłam i z racji, że wydawało mi się wszystko ok, poszłam na spacer. Już wracając zaczęła mnie pobolewać kostka. Wieczorem już nie mogłam chodzić. Było bardzo późno, więc kupiłam tylko Altacet i bandaż i na tym się skończyło. Do tego łykałam jakieś tabletki, przez które noga bolała mniej - i to mnie zmyliło. Po kilku dniach, bez tabletek, okazało się, że jednak kostka boli. Nadal też jest spuchnięta dość mocno. Byłam wczoraj u lekarki i dała mi skierowanie do specjalisty, ale... kolejki są świetne. Sama więc poszłam na prześwietlenie i napisano, że "W ok, wierzchołka kostki bocznej stopy prawej pojedyńcze, dość duże zwapnienia. Staw skokowy prawy rtg. w granicach normy."
Co mam robić? Zakładać bandaż, smarować jakimś żelem? Chwilowo zrezygnowałam z treningów (tańczę), ale na jak długo mam sobie odpuścić? Ile może trwać opuchlizna, jeśli wg zdjęcia jest ok?
Z góry dziękuję za odpowiedzi na moje pytania:)
Pozdrawiam.