Mam 25 lat, 99 kg, 184 cm.
Od miesiaca zabralem sie za redukcje. Wprowadzilem diete niskoweglowodanowa (wykluczylem calkowicie pieczywo i ziemniaki), 5 posilkow dziennie (najczesciej nabial, drob, duzo warzyw szczegolnie pomidorow).
Do tego silownia 4-5 razy w tygodniu: 10 minut rozgrzewki, trening obwodowy przy srednich obciazeniach, kazda partia 3 serie po 15, na koncu 30-40 minut aerobow (rower, trenazer eliptyczny, ostatnio bieznia).
Po okolo 3 tygodniach wprowadzilem thermo speed extreme, ale nie spodziewam sie po tym szczegolnych efektow. Po prostu jako pierwszy spalacz chcialem wybrac cos lagodnego, na mocniejsze moze kiedys przyjdzie czas. ;)
W sumie spadlo mi ok. 5 kg, cala sylwetka, nogi, klatka piersiowa, zostalo jedynie nieco z dolnej partii brzucha, biodra i boczki... i bede usatysfakcjonowany. Wiem, ze na to trzeba najwiecej czasu, dlatego wytrwale robie aeroby (na hiit chyba jeszcze nie jestem gotowy, bo bieznia mnie wykancza nawet przy srednim tempie).
I teraz nie wiem co dalej, poczytalem troche forum i doszedlem do wniosku ze jestem w stanie ketozy (zapach acetonu). Co robic dalej, czy powoli wprowadzac wegle? czy moze przejsc na zwykla zbilansowana diete redukcyjna? czy dalej trzymac sie tego co teraz?
a co do treningu? czy stopniowo zwiekszac ilosc aerobow, czy wprowadzic cwiczenia na czczo (wiem, ze trzeba uwazac na miesnie) bo hiit na razie odpada. nie slyszalem o specjalnych cwiczeniach na boczki, wiec trzeba bedzie sie pewnie zakatowac cwiczeniami aero. Chyba ze jest inny sposob?
Podpowiedzcie mi czy zmienic sposob mojej dotychczasowej redukcji, czy moze dalej ciagnac to co zaczalem w takiej formie.
Jezeli bedzie taka potrzeba, moge rozpisac dokladnie moja diete i trening.
Pozdrawiam