Sporo czasu minęło od kiedy ostatni raz ćwiczyłem - a dokładnie 2 lata. Miałem staż ok 10 miesiecy, ale przyznam szczerze ze ze załuje, ani jednej kropli wylanego potu: Swietne samopoczucie, lekkość i to poczucie robienia czegoś dobrego dla siebie no i laski, które oglądały się za moim tyłkiem. Wiem kurde, stary pryk jestem, a cieszyłem się jak nastolatek jak przyłapałem jakąs babkę pozerającą mnie oczami. Mam nadzieje, tylko ze nie tylko ja jestem odosobniony w czerpaniu satysfakcji z takiego procederu )
Ale dobra wrócmy do tematu...
No więc dwa lata to sporo czasu, wypadłem z obiegu. Kawał wiedzy, które wtedy liznąłem i starałem się postępować wg zaleceń gdzies uleciał. Jak sobie tylko przypomnę te multum rzeczy o których trzeba pamiętać: odpowiedni trening, dieta, regeneracjia, odpowiednie dawkowanie witam, uzupełnianie niedoborów białka/węglów/tłuszczy przez odpowienie syntetyczne suplementy (ale nie w ilości większej niz 1/3 - ooo! zapamiętałem) i te wszelkiero rodzaju niuanse w odpowiednim posiłku regeneracyjnym itd.
Zwariować można...
Powiedzcie mi tylko jedno jak tu wrócić do tego wszystkiego, nie trwoniąc czasu i energii. Co w pierszej kolejności jest najażnijsze, o czym się dowiedzieć, aby od początku jak najlepiej wystartować?
Cholera nie wiem, czy się nie podnosze z motyką na słońce. Czas w pracy, bardzo nie regularny (jak Wy sobie radzicie z czy takim?!), a tu jak czytam sobie opisu treninów to odnoszę wraznie ze w większości ludzie tutuaj to szkoleniowcy efektywnego zarządzania i planowania czasu.
Do pracy nad sobą mam narazie sprzętu niewiele, raptem dwie hantelki po 25 kg i przestrzeń w mieszkaniu Póki co ma wystarczyć , zwłaszcza ze największe niedobory w wyglądzie oscylują od pasa w góre czyli ramiona, barki i najwaznijesze plecy.
Panowie, jak tu po ludzku zacząć?
Pzdr
RN