Na rowerze mogę jeździć cholernie długo i na dużej intensywności, dwie godziny jazdy na średniej prędkości ponad 20 km/h na górskim rowerze na nierównym terenie to nie jest nic nadzwyczajnego, nie sprawdzałem ale prawdopodobnie mógłbym nawet dłużej tak jechać.
Problem jest gdy mówimy o bieganiu albo pływaniu - tutaj moja wytrzymałość prawie nie istnieje.
Problem jest dwojaki. W pływaniu nie przepłynę "z marszu" kilku basenów bo szybko się męczę. 2 baseny i muszę chwilę pozwolić odpocząć mięśniom i dotlenić krew. Czyli jest prawdopodobnie problem z wytrzymałością.
W bieganiu oprócz problemu wytrzymałościowego występuje problem z mięśniami łydek. Max kilometr biegu i muszę stanąć, i pozwolić krwi odpłynąć z łydek. Łydki pompują się aż do bólu i po pewnym czasie uniemożliwiają bieg, nawet jeśli kondycyjnie mógłbym jeszcze wytrzymać.
Wizja biegu przez 40 min jest dla mnie całkowicie niewykonalna i nie do końca jestem pewien czy to przez łydki, czy nawet bez tego problemu nie wytrzymałbym kondycyjnie.
Gdy jadę na rowerze pracuję udami równie intensywnie jak łydkami przy biegu, albo i ciężej - jednak uda nie pompują się i pomimo iż czuję że włókna mięśniowe powoli zaczynają się psuć(takie same uczucie jak przy przysiadach) to wytrzymałościowo nadal są ok. Łydki nawet nie zdążą doświadczyć pracy tak intensywnej abym czuł uszkodzenie włókien mięśniowych a już muszę stawać i najlepiej je rozmasować.
Mam co prawda płaskostopie, ale to raczej nie jest przyczyna problemu.
Zmieniony przez - Granathar w dniu 2009-08-24 17:47:34