I nie dawno byłem na wizycie kontrolnej u lekarza (podobno jest to najlepsza klinika w miescie, typowo nadcisnieniowa)(NFZ)
I to co mi ten lekarz mowił mnie wkurzyło mocno i nie wiem co myslec o tym
Więc:
1,5 roku temu gdy zaczynałem leczenie moje srednie ciśnienie to było 145-90, puls 85,
Dostałem Bisocard najpierw jadłem ćwiartke przez poł roku i moje srednie cisnienie to 132-80 tetno 70
Na nastepnej wizycie mi kazała jesc poł Bisocardu i przez rok do teraz tak przez cały rok moje cisnie nie przekroczył 140-90 a średnia to 130-75 tetno 62 czyli w sumie git, wiec ide nastawiony pozytywnie bo stram sie odstawic te leki wogole albo zmniejszyc dawke chociaz a ona i jakis inny bo 2 było w gabinecie nakazuje zwiekszyc dawke do 1 całej tabletki, nie wiem czemu tak zrobili u nich w gabinecie miałem 134-92 wiadomo stres itd...
Jak cos wspomniałem o odstawieniu to nie i ze kuracja musi byc do śmierci...
No i nie wiem co robic, nie bede na darmo zarł przecie wiecej prochow...
Staram sie zejsc do cwiartki bisocardu(bieganie, siłke zluzowałem, soli zero, rozne dodatki typu jemioła czosnek itd...) zadowolony a oni mi wyjazd z takim czyms...
A i co ciekawe inozytol mi mocno obniza cisnienie ale na chwile gł skurczowe nawet o 10, a obniza on cisnienie spowodowane stresem, wiec chyba mam cos z nerwami, myslicie ze to moze byc przyczyna nadcisnienia?)
Co o tym ogolnie myslicie...?
Zmieniony przez - turok16 w dniu 2009-09-18 18:19:09