Tak dla wyjaśnienia zaczne od tego, że do początku września (tak przez pare lat) prowadziłem siedzący tryb życia (dużo czasu przed kompem, zero wysiłku, zamiast na piechote, czy rowerem to samochodem sie jeździło) i od pierwszego września wziołem sie za siebie i zaczełem biegać rano 3 razy w tygodniu. I po tych 3 tyg. pojawił sie problem, albowiem strasznie bolą mnie wewnętrzne częsci nóg, tak nad kostką w zwyż. Z początku po pierwszych biegach miałem zakwasy, ale one już minęły, a ten ból pojawił się zaraz po nich. Myślę że się troche przeforsowałem i moje pytanie brzmi czy mam se dać jak narazie spokój z bieganiem, czy poprostu zmniejszyć jego intensywność?? Nie grozi mi chyba zerwanie jakiegoś ścięgna??
Dodam jeszcze takie pytanko na poboczu, czy lepiej jest jeść coś przed bieganiem, czy lepiej biegać naczczo??
Klata i biceps ponad wszystko!!
Ups, zapomniałem o kachloryferze...