SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

Classic Auto Rally - Dębica

temat działu:

Inne dyscypliny

słowa kluczowe: , , ,

Ilość wyświetleń tematu: 1482

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 49 Napisanych postów 5770 Wiek 43 lat Na forum 21 lat Przeczytanych tematów 42384
Jak już wspominałem w wątku :

https://www.sfd.pl/Porsche_Time_Attack_-_puchar_924-t531751.html

w ramach 3 eliminacji Classic Auto Cup - toczył sie puchar porsche 924

ale była jeszcze 4 eliminacja Classic Auto , niezaliczana do tegoż pucharu , za to była ona jednocześnie 2 eliminacją rajdu dziennikarzy

ta eliminacją było Classic Auto Rally Dębica - czyli nie żadne wyścigi ale prawdziwy RAJD a czym to się różni w tym dziale chyba nie muszę tłumaczyć ;)


przyznam że miałem ochotę na to pojechać ale bałem się o auto - i słusznie co zobaczycie na filmikach

jednak rajd to rajd co widać np po Piotrze Paluszku w porsche 944 który zdecydowanie wygrał tegoroczny puchar porsche , a ten rajd jak zakończył możecie zobaczyć w 6:43 tego filmiku:




a tu materiał z tvn turbo:


Ekspert SFD
Pochwały Postów 686 Wiek 32 Na forum 11 Płeć Mężczyzna Przeczytanych tematów 13120

PRZYSPIESZ SPALANIE TŁUSZCZU!

Nowa ulepszona formuła, zawierająca szereg specjalnie dobranych ekstraktów roślinnych, magnez oraz chrom oraz opatentowany związek CAPSIMAX®.

Sprawdź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 49 Napisanych postów 5770 Wiek 43 lat Na forum 21 lat Przeczytanych tematów 42384
a to relacja Sebastiana Kuliga który jechał jako pilot w Porsche 968 Jurka Marcinkowwskiego

Trasy:
Prolog - bardzo ciekawy, wymagający, dość trudny jak na początkową próbę, ale dający za to dobry przedsmak tego, co czeka załogi następnego dnia. Najtrudniejsze miejsca: 1 ciasny zakręt na mostek, partia prawy-lewy za siodłem (tam gdzie wyleciała 206 z onboardu powyżej i jeden z Caprików zwiedzał rowa), prawy 90 za 3 hopkami (min. Capri Pająków i Megane) oraz końcowy lewy 90 za spadaniem (Łada, Escort).
Jedyna rzecz, która mi się nie podobała w tym prologu to fakt, że wskutek opóźnienia po przygodach poszczególnych załóg II przejazd dla grupy Oldtimerów odbył się już po zmroku (to rzeczywiście było już niebezpieczne).

I etap - oesy: Wielopole i Kamera. Wielopole było bardzo szybką ale dość przyjemną próbą. Trzeba było uważać przede wszystkim ostry lewy po starcie oraz długi prawy pod górę zaciskający się na wyjściu (przy obu ustawiono pachołki, by nie pozwolić na cięcia. W zasadzie takie pachołki należałoby kłaść co 2 zakręt na tym rajdzie :evil1. Zdradliwa była też krótka hopka przed metą i sama meta na ustawiona na szczycie i w dodatku w zakręcie. Za metą ostry hebel, bo kończył się asfalt. Kto się zagapił lądował w żwirze.
Kamera to oes, który wiele załóg zapamięta na długo. Stamtąd pochodzą nagrania dachów 304, saaba oraz feralny slajd Pitersona. Wszystkie miały miejsce na tym samym, ostatnim zakręcie przed metą. Ostry prawy łuk po lekkim spadaniu miał naniesione spore ilości szutru już podczas piątkowego zapoznania (widocznie część załóg żywotnie wyznaje motto: "trening czyni mistrza", w wolnym tłumaczeniu: "...nielegala, jadę nielegala, kto nie frajer upaaaaalaaaa... ". Trudności mogły również sprawiać dwa szybkie fragmenty przy polankach przedzielonych krótkim lesistym odcinkiem. W lasku czyhał krótki prawy łuk na podbiciu, też ostro maltretowany "jadących na skróty". Tam na naniesionym żwirze do głębokiego rowu zsunął się żółto-niebieski Escort Cosworth Gołębiwskiego, przez którego zostaliśmy wyhamowani podczas I przejazdu. II przejazd również nie poszedł nam idealnie (generalnie słabo przygotowaliśmy sobie opis na ten odcinek), natomiast III odwołano, niby ze względów bezpieczeństwa... ale po prawdzie to wskutek opóźnień minął czas wynajęcia drogi i trzeba się zwijać
Inną sprawą był przebieg trasy dojazdowej pomiędzy I a II oesem etapu. Zaraz za metą Wielopola zaczynał się przeszło 1,5 km szutrowy odcinek polnej drogi, którego pokonanie zajmowało nam ok 5 min. czasu. Podobnie sprawa wyglądała parę kilometrów przed PKC do oesu Kamera. Gładka asfaltowa ścieżka kończyła się ostrym przełomem, na którym Piterson uszkodził sobie bak, a potem łączyła się z kolejnym żwirowym 1 km wyrypem W połączeniu z wyśrubowanym czasem dojazdu oraz licznie rozstawionymi patrolami drogówki nie możliwe było pokonanie tej dojazdówki w wyznaczonym wg karty drogowej czasie. Na szczęście organizatorzy ulegli presji zawodników i anulowali spóźnienia na kontrowersyjny PKC.
Dodatkowo na tej dojazdówce byliśmy świadkami kolejnego przykrego incydentu. Na bardzo wąskim fragmencie drogi, z licznymi ślepymi zakrętami, doszło do czołowego zderzenia Peugeota 106 jednej z załóg dziennikarzy z Daewoo Lanosem jednego z okolicznych mieszkańców. Lanos zaliczył dość lekkie pokiereszowanie lewego przodu, natomiast 106 miała "total Unfall". Bezpowrotna kasacja, aż cud, że załodze nic się nie stało.

Przerwa pomiędzy etapami miała miejsce w Głobikowej, gdzie rajdowa horda dzielnie starała się zagłuszy uroczystość weselną w kościele naprzeciwko naszego parkingu .
Posiłek był smaczny, choć w porównaniu z zeszłorocznym rozpasaniem obfitością nie grzeszył. Dla startujących załóg przewidziany był dobrowolny konkurs odcinania dwuręczną piłą drewnianych krążków na czas (nie cieszył się zbytnią popularnością ). Większość startujących przeznaczyła czas bądź to na niezbędny serwis swoich maszyn (vide Waldek z Michałem i ich walki z awarią wydechu, swoją drogą ciekawe czy TVNTurbo rzeczywiście wycięło siarczysty komentarz Michała, kiedy wczołgał się pod białego ), zapoznawania się z wynikami I etapu wywieszonymi na tablicy przed stołówką, bądź na podziwianiu krajobrazu z wieży widokowej postawionej na najwyżej położonym wzniesieniu w całym powiecie Dębickim.

II etap - rozpoczął się ok godz 15.00. Składał się z trzech pętli po 2 oesy: Laskowa i Gajówka. Laskowa to kolejny pamiętny oes, z którego pochodzą najbardziej spektakularne wypadki. Najgroźniejsze miały miejsce ok 800m po starcie, na prawym zakręcie pod kątem ostrym. Poprzedzała go długa prosta i lekki szczyt. Na samym zakręcie było mnóstwo syfu, nie sposób było go pokonać choćby bez lekkiego zmiecenia tyłem na wyjściu. To tu poległo min. Legacy i RX7, więcej farta mieli Kadet i Datsun, tańczący na tym zakręcie istne hołupce.
Dzięki telefonicznej poradzie Piotrka, który opisał nam wyczyny poprzedzających nas załóg staraliśmy się nad wyraz delikatnie przejść ten zakręt, ale i tak bez lekkiego slajdziku na wyjściu sie nie obyło. Większego zaliczyliśmy parę zakrętów dalej, ale fenomenalny refleks Jurka zdusił niebezpieczeństwo w zarodku .
Poza tym prawym killerem uważać trzeba było też tuż przed samą metą, gdzie po kolejnej szybkiej partii było przejście do lotnej łukiem przez szczyt.
Na koniec nieszczęsna Gajówka. Już w piątek na BK, przed zapoznaniem Piterson i Marcin uprzedzali nas, że ten odcinek to coś tragicznego. Jako jedyny w całym rajdzie nie został na czas wyremontowany i zamiast gładziutkiego świeżego asfaltu mieliśmy ścigać sie po jakichś horrendalnych koleinach, z dziurami jak leje po bombach w dodatku ze szczytami przez las otoczonymi okopami a nie rowami Czołgowisko, dakar, księżycówka, a nie oes...
Świadomie w obawie o kondycje auta i własny komfort psychiczny postanowiliśmy odpuścić tą próbę. Jak się okazało nasza postawa była w zdecydowanej mniejszości Na I przejeździe konkurenci sprawili nam łomot niesłychany. 1.04 kontra 47 sek no i już wiadomo co będzie...
Na kolejnych 2 przejazdach Jurek podkręcił nieco tempo, w sumie rzeczywiście może popełniliśmy błąd na wagę 2-3 miejsc w generalce grupy, ale najważniejsze było miejsce w klasie, którego poprawić, przy tak fenomenalnej postawie załogi Misiak/Misiak w mercu 190 2.3 16V, nie byliśmy w stanie. A i sprzęt też zbytnio nie ucierpiał, więc narzekać nie ma co

Zakończenie rajdu odbyło się w hotelu Igloopol w Dębicy. Najpierw obfita kolacja a potem rozdanie pucharów. Zgrzytem były tylko rozgrywki pomiędzy sędziami zawodów, którzy żądali dyskwalifikacji niekwestionowanego zwycięzcy rajdu Artura Rowińskiego w piekielnie szybkim Quattro. Onboard potwierdził rację załogi Audi, więc szkoda, że przeszkodzono jej cieszeniu się z w pełni zasłużonego zwycięstwa.

To teraz coś bliżej o losach silnej reprezentacji porszaków.
Najwyżej sklasyfikowaną załogą wśród aut Porsche zostali Piotr Dąbrowski i Igor Jurecki na 911 'turbolook' (V miejsce w grupie II, III miejsce w klasie 3000+). 0,1 sekundy dalej zawody ukończyło 968 teamu Marcinkowski/Kulig (VI miejsce w grupie, II w klasie 3000, za Marcinem Miziakiem). Nadmienię, że w klasie 3000 sklasyfikowano tylko 2 załogi
W klasie 2000 grupy I wyrównaną walkę toczyli Waldek i Michał Śliwka na białym 924 (IV miejsce) z czerwonym 924 Pawła Różańskiego i Jarosława Trzaskowskiego (V miejsce). Team Śliwka&Śliwka oprócz trudów trasy musiał również pokonać problemy techniczne i niedogodności 'akustyczne' (awaria wydechu zaowocowała najbardziej efektownymi odgłosami przejazdu spośród wszystkich startujących załóg ).

Po stronie strat, oprócz przygody Pitersona i Marcina trzeba również odnotować awarię sprzęgła w srebrno pomarańczowej 911 Piotra Szafrańskiego, które zaniemogło już podczas piątkowego prologu.

Zabezpieczenie i organizacja:
W porównaniu z zeszłym rokiem? Niebo a ziemia! Widać, że organizatorzy dołożyli wielu starań by zatrzeć przykre wrażenia po ubiegłorocznej edycji. Na oesach było wiele, odpowiednio ustawionych, służb zabezpieczenia. Mimo wielu przerw usuwanie aut, które wypadły odbywało się dość szybko i sprawnie. Widzowie byli porozstawiani w sensownych i bezpiecznych miejscach, tak, że mimo wielu 'incydentów' nie ucierpiał żadna z osób postronnych. Obsługa na poszczególnych PKCach również była uprzejma i pomocna (pozdrowienia dal obsady mety stop w Wielopolu i Gajówce ). Jedynym zastrzeżeniem była zbyt mała liczba pachołków na potencjalnych cięciach. Narzucony w takich miejscach szuter w połączeniu ze zbyt 'optymistyczną' prędkością najazdu w zakręt zainicjował szoł dzwonów i ratowań.
Ubocznym elementem udziału w podobnych zabawach jest nieodłączna zabawa ze służbami Wydziału Ruchu Drogowego stosownej komendy powiatowej policji. My z nimi gramy w ciuciubabkę a oni preferują raczej zabawę w zbijanego. Na dojazdówkach stało sporo patroli krzakowych (średnio 2 na jedną pętlę) surowo przestrzegających ograniczeń prędkości (świeżo postawionych? ) czy zapisów odnośnie liczby i umiejscowienia tablic rejestracyjnych. Żadnej taryfy ulgowej nie było. Oprócz tego załogi, które wypadły na oesach mogły się również liczyć z nieprzyjemnościami ze strony mundurowych (a to alkomat, a to zatrzymanie dowodu rejestracyjnego)... Ogólnie trzeba było się pilnować...

Uczestnicy:
Jak zwykle udział w takich zawodach to niepowtarzalna okazja poznania wielu ciekawych ludzi, fascynatów zakręconych na punkcie swoich aut, na prawdę w porządku gości, służących radą i pomocą.
Polecam udział w takiej imprezie wszystkim, którzy są ciekawi jak to smakuje, i którym zależy by wynieść jakąś wiedzę na temat zachowania się swojego auta i własnych umiejętności na zwykłych drogach publicznych, takich, na których poruszamy się na co dzień.
Pod pewnymi warunkami:
Wystartować można każdym autem, ale nie każdym można poruszać się z podobnymi prędkościami i w podobnym stylu. Najważniejsze są przede wszystkim umiar i rozsądek. Lepiej przejechać dany zakręt wolniej o 10-20-30 kmh od konkurencji i go przejechać poprawnie niż spinać się na siłę i... nie przejechać go w ogóle.
Auta bez żadnych modyfikacji (typu semislicki, usprawniona zawiecha i hamulce, wzmocnione nadwozie) nie powinny podchodzić do uczestnictwa inaczej niż na zasadzie turystycznej zabawy z niewielką odrobiną sportowej rywalizacji. Jazda na limicie 40 paro letnim zabytkiem i napadanie na każdy zakręt jest po prostu w dłuższej perspektywie czasowej niemożliwa... Nie wolno dać się podpalić na wynik i pałować od startu do mety wedle hasła :wyda, nie wyda... Granatowe Legacy uzyskało na I Gajówce kosmiczny wynik, straciła czujność (gorąca głowa? ) i na kolejnej próbie strzeliła dacha. Podobnie capri małżeństwa Pająków. Bez urazy dla wielce sympatycznej i utalentowanej załogi, ale taki dzwon na przejeździe zapoznawczym, gdzie nie liczy się czasu, to już lekkie przegięcie. Na szczęście determinacja i duch walki pozwolił im na ukończenie zawodów.

Podsumowując: sprawdzony przepis na udane uczestnictwo w podobnej imprezie to;
sprawne auto + dobry opis trasy + MNÓSTWO ROZSĄDKU i POKORY!!!
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
BoguslawR Informatyk Sklepu Administrator
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 996 Wiek 40 lat Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 6756
Pierwszy filmik to 80% dzwonów na kilku zakrętach 90 stopni. Nie chcę się wymądrzać czy coś ale większość uczestników, którzy mieli tam kłopoty chyba za bardzo skupiała się na wyniku, a nie poprawnym przejechaniu trasy. Bo np. kierowca tej biało-niebieskiej Łady zaczął lewy 90 od lewej krawędzi przez co nie zmieścił się i zaliczył rów. I jeszcze kilka innych sytuacji, gdzie za szybko przyspieszano na niezbyt czystej nawierzchni a potem ratowano się wciśnięciem hamulca, przez co dvpa latała jak na disco. Część ludzi chyba za mocno chciała "bajere na szosie" robić i bez potrzeby przemierzali te 90 na poślizgu.

Co ja kotuję? - http://imgur.com/M4Q9b 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 1692 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 5045
Niektórzy chyba za bardzo podnieci się chyba samą ideą rajdu i mysleli że jak mają naklejony numerek na ucie to razem z nim spłynął na nich talent rajzdy na miarę hołka, a ni im się widziało zdejmowac nogę z gazu, szli poslizgami nie mając zielonego pojecia jak z nich auto wyprowadzać co było widać nieraz nieznaczny uslizg który wymagał tylko zimnej krwi, nie żadnych mecha umiejetności , po panice kierującego kończył się w robie, ale niektórzy zwykłymi seryjnymi dupowozami tez ładnie zamiatali
Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

Dystans dla boksera?

Następny temat

prosze o pomoc-potrzebuje fachowej porady

WHEY premium