Mój brat ma 14 lat, 165 cm wzrostu, prawie 50 kg wagi i wygląda jak kościotrup. Niby można uznać, że w tym wieku to nic nadzwyczajnego (chociaż jest najchudszy wśród swoich kolegów), ale problem jest w tym, że on nie je praktycznie nic odżywczego. Jego dieta składa się głównie z chipsów, coca-coli (chyba jest uzależniony) i słodyczy. Na obiad toleruje jedynie ziemniaki z rosołem oraz mięso wołowe, poza tym dobrze jest jak zje choćby pół talerza obiadu. Jego dietę uzupełniają niby-soki jak np. Caprio i parówki oraz, okazjonalnie, płatki śniadaniowe na mleku. Wydaje mi się, że 90% jego energii pochodzi ze słodyczy, głównie czekolad, drożdżówek, batonów czy maślanek. Fizycznie bynajmniej nie jest on słaby, ale np. ostatnio po upadku z dwóch metrów na beton złamał sobie rękę, wnioskuję więc, że kości ma słabe.
Przechodząc do sedna chciałbym spytać, czy taka dieta nie wpłynie negatywnie na jego wzrost? O co uzupełnić jego dietę, żeby wyrósł na tyle, na ile geny mu pozwalają?