Wcześniej (przy wzroście 180) ważyłem 66 kg, teraz 76 kg. Zawsze byłem chudy, nawet można powiedzieć "wychodzony" - zapadnięte policzki, rączki i nóżki jak patyczki, tyłek płaski, wydaje mi się, że miałem w ciele nie więcej niż 10% zawartości tłuszczu.
Przez ostatni rok dopisywał mi apetyt i wreszcie udało mi się przytyć i to ok 10 kg.
Jednak ostatnio przejrzałem się w lustrze i uświadomiłem sobie, że przytyłem w ten drugi, niezdrowy sposób. Efektem jest zauważalna oponka na brzuchu (w dodatku z cellulitem ;d co bym nigdy siebie o to nie podejrzewał). Nie ukrywam, że jadłem wszystko, nie żałowałem fast-foodów, ani słodyczy. Nie śmiejcie się, ale podoba mi się to, że przytyłem "na buzi" i w "tyłku", po prostu spodnie przestały na mnie "wisieć" i skończyły się głupie komentarze. Niepokoi mnie natomiast jedna rzecz. Jak to się stało, że tłuszcz zaczął się odkładać na brzuchu, a nadgarstki jak pozostawały chude tak dalej są? Nie widzę jakiejkolwiek poprawy. Zawsze wydawało mi się, że jak już przytyję, to właśnie nadgarstki będą takim wyznacznikiem poziomu, kiedy mam przestać tyć. A tu nadgarstki dalej bardzo chude i ta nieestetyczna opona na brzuchu.
Dodam, że często ćwiczę pompki (przez co urosła mi klatka i ramiona) oraz brzuszki, ale już nie tak często. Mam 23 lata.
Co teraz powinienem zrobić? Marzy mi się 74-76 kg mięśni. Czy mam wpierw skoncentrować się na odchudzaniu? Żeby spalić ten tłuszcz i cellulit? Czy od razu zacząć budować masę mięśniową połączoną z dietą?
Jak zacznę zrzucać tłuszcz to znowu schudnę na buzi. Niepokoją mnie te nadgarstki i łydki przy kostkach, bo w tych miejscach raczej mięśniami nie przytyję za bardzo...
Jakieś porady w jaki sposób mam podejść do tego tłuszczu? Boję się, że jak go spalę to znowu wychudną mi ręce i nogi..
Czy chodzi o to, że przytyłem za szybko i jadłem "śmieci"? ;d