Znany jest jako samolubny hormon, który płynie w żyłach mężczyzn, wywołując egoistyczne i antyspołeczne zachowania. Jednak badania sugerują, że zła reputacja testosteronu jest w dużej mierze niezasłużona.
Jak odkryli naukowcy, ten męski hormon nie zawsze podnosi poziom agresji i chciwości - może też zachęcać do uczciwości i przestrzegania zasad fair play.
Powszechne przekonanie, że pod wpływem testosteronu stajemy się kłótliwi może jednak wywoływać taki efekt. Gdy ludzie myślą, że podano im suplementy tego hormonu, mają tendencje do bardziej agresywnych zachowań, chociaż testosteron nie ma biologicznego działania promującego takie zachowania.
Wyniki badań przeprowadzonych przez brytyjsko-szwajcarski zespół sugerują, że testosteron nie zachęca do egoizmu i podejmowania ryzyka, ale działa subtelniej na ludzkie zachowania, które zależą w dużej mierze od uwarunkowań społecznych.
Naukowcy podkreślają również wpływ oczekiwań społecznych i uprzedzeń na efekt placebo: mogą one sprawiać, że testosteron wpływa na działania ludzi raczej ze względu na swoją reputację, a nie skutki biologiczne.
- Wydaje się, że agresję wywołuje nie sam testosteron, lecz raczej mit otaczający ten hormon - mówi autor badań Michael Naef z Royal Holloway, University of London. - W społeczeństwie, w którym cechy i sposoby zachowania są coraz częściej wyjaśniane uwarunkowaniami biologicznymi, a tym samym częściowo usprawiedliwiane, to powinno nam dać do myślenia.
Powszechne przekonanie, że testosteron sprzyja agresji opiera się na badaniach nad zwierzętami: na przykład wykastrowane samce gryzoni stają się mniej wojownicze. W przypadku ludzi badania przebywających w więzieniach mężczyzn wykazały, że wyższy poziom testosteronu sprzyja popełnianiu przestępstw z użyciem przemocy, buntowi wobec więziennych reguł i wdawaniu się w bójki.
Jednak niektórzy naukowcy mieli wątpliwości, czy męski hormon bezpośrednio przyczynia się do zachowań antyspołecznych. Alternatywny pogląd głosi, że pod wpływem testosteronu ludzie bardziej pragną wysokiego statusu. Może to, w różnych okolicznościach, sprzyjać zarówno wrogim zachowaniom, jak i chęci do współpracy.
Badania, których wyniki zostały opublikowane w piśmie „Nature", miały to zweryfikować przy wykorzystaniu psychologicznego ćwiczenia zwanego grą w ultimatum. W tej grze gracz otrzymuje określoną sumę pieniędzy, powiedzmy 10 funtów, aby podzielić się z drugim graczem - i sam decyduje, jaką część tej sumy chce mu zaoferować.
Jeżeli jego oferta zostanie przyjęta przez drugą osobę, pula jest rozdzielana właśnie w ten sposób, ale jeśli zostanie odrzucona, żaden gracz nie dostaje pieniędzy. Gracze, którzy są bardzo agresywni i oferują tylko 2-3 funty, mogą skorzystać finansowo, ale ryzykują także odejście z niczym.
autor badan:Michael Naef
Zmieniony przez - TREC999 w dniu 2009-12-13 11:27:31