Timmek, gdyby to była masa dobrej jakości, to miałbyś czego żałować, ja zdobyłem zbyt dużo zbędnego balastu i dobrze, że w porę się opamiętałem (zawsze mogło być gorzej). ;)
A teraz garść nowości. Moja domowa siłownia się rozrasta. Zakup składanej ławki Kelton Hermod rozszerzył zakres możliwości ćwiczeń. Jest to model poprawiony w stosunku do poprzedniego i wzbogacony o możliwość regulacji siedziska (poprzedni Hermod miał tylko regulację oparcia). Ławka jest naprawdę w porządku, wygodna i solidna, natomiast posiada jedną znaczną dla mnie wadę. Po złożeniu nie jest idealnie płaska. Profil nogi znajdującej się pod deską oparcia po złożeniu wystaje, przez co nie da się deski przyłożyć na płasko. Sądząc po zdjęciach i recenzjach, poprzedni model nie miał tego problemu, więc jedno poprawili, drugie zepsuli. ;/
Ze sprzętu na chwilę obecną posiadam:
- ok. 40 kg obciążeń (największe talerze to 5kg), nie robię przysiadów ze sztangą, tylko ze sztangielkami, na klatę też nie używam gryfu, tylko sztangielek, więc na razie wystarcza, w przyszłości myślę, żeby dokupić jeszcze ze cztery pięciokilówki
- gryf prosty ok 150 cm - w miarę uniwersalny gryf i to jest maks długość, jaką da się operować w moim bardzo małym pokoju,
- dwa gryfy do sztangielek 40 cm,
- ławeczka,
- drążek rozporowy - myślę nad ściennym, albo sufitowym, żeby wreszcie móc się podciągać szerokim nachwytem, ale jeszcze z tym poczekam, na razie chcę zbudować trochę siły na tym,
- skakanka z rzemienia. :)
W planach jest zrobienie prowizorycznego wyciągu przez przewieszenie liny z obciążeniem na drążku rozporowym, ale na razie mogę się obyć bez tego. Sztangielki i ławeczka to solidna podstawa, która na chwilę obecną mi wystarcza.
Mój dziennik:
http://www.sfd.pl/pompa_pit/dziennik/nigdy_więcej_nie_być_sucharem-t555122.html
NigdyWięcejNieByćSucharem