SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

Papecik/Blog/Patrz mi w oczy .urwa nigdy się nie poddam

temat działu:

Trening dla zaawansowanych

słowa kluczowe: , , , , , ,

Ilość wyświetleń tematu: 29359

Nowy temat Temat Zamknięty
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 2 Napisanych postów 1474 Wiek 34 lat Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 40987
Elo
27 Supermaraton Kalisia Dla Blizanowa-100km
Zacznę od tego,że tydzień przed przez 3 kolejne dni jadłem samo białko + trochę tłuszczy,tak jak podałem w schemacie jedzonka ostatnio,jedynie w jeden dzień doszło 300g ryby.Po wtorkowym treningu(1h spokojnie + na końcu lekkie przyśpieszenia) nie czułem się aż tak zle,w środę zrobiłem tylko 40min. spokojnie + 4 przyśpieszenia po ok 1 min. ale tak prawie,że na maxa. pod koniec każdego,po treningu na ostatnie piętro wchodziłem lekko zygzakiem
Od środy pod wieczór kiedy byłem już po treningu zacząłem ładowanie węglami,starałem się jeść przede wszystkim dużo makaronów,owoców,warzyw,trochę białka no i porcyjki carbo,od soboty po południu już same węgle,po południu przed wyjazdem zjadłem makron z odrobiną syropu klonowego,wypiłem porcję carbo,wyszykowałem się sprawdzając czy aby na pewno wszystko wziąłem(sprawdzałem kilka razy!!!) i w drogę.Dojechałem dosyć szybko na PKS,do biura zawodów dotarłem w ok 1h,przez grogę do Kalisza zjadłem pełno słodyczy-princessy,kitkaty itp.,wszystko na co miałem ochotę.
Jak pojawiłem się w biurze zawodów nie było ono jeszcze otwarte także trzeba było trochę poczekać,pogadaliśmy trochę wszyscy co już byli,potem organizator przyszedł z wszystkimi potrzebnymi papiórkami,załatwiłem formalności.
Spać było można w tym samym budynku w którym działało biuro zawodów i skorzystałem z tego,jeszcze przed snem ok 19-20 zjadłem ostatni posiłek czyli 2 kanapki,wypiłem herbatę,porcja witaminek i dłuuuuuuuuuuuuuuuuuugie rozmowy............spałem jedynie na śpiworze na podłodze a dokładnie kafelkach,pod głową torba z tobołkami,spałem w ubraniu w jakim przyjechałem,o dziwno nawet zasnąłem na jakiś czas co 1-1,5h przebudzając się,nad ranem było tak zimno,że musiałem wejść w śpiwór i ałć twardo,a tak dobrze zaczynało się spać,wreszcie zadzwonił wcześniej nastawiony budzik na 4:00.
Wstałem i zjadłem makaron z syropem klonowym,napiłem się ciepłej herbaty,porcja witaminek i jeszcze na trochę się położyłem,wszyscy inni też powoli zaczynali wstawać,inny zawodnicy przyjeżdżali żeby zameldować się w biurze zawodów.
5:30-do startu jeszcze 1h,wstaję już na dobre,idę do WC,potem trochę rozmawiam z panem obok którego spałem(zwycięzca tegorocznego 48h biegu-przebiegł 325km-dla mnie kosmos),trochę z nim sobie pogadałem,następnie się przebrałem,ostatnie WC i wyjście na start oddalony o ok 200m.
Do startu kilka min.,odkładam torbę z własnym jedzeniem(witaminy,porcje carbo,woda muszynianka,batony muslei,1 żel)i innymi potrzebnymi rzeczami m. in. plastry z opatrunkami.Staram się skoncentrować na tym co mnie czeka,powtarzam sobie w myślach kilka razy dasz radę,dasz radę.....Jest jeszcze ciemno,widzę obok jak każdy lekko truchta,wszyscy w tych samych koszulkach,zaczyna się odliczanie 10...9...8...7...6...5...4...3...2...1...START!!!!
Tak sobie myślałem nad tym jak by tu opisać cały bieg i opiszę dosyć ogólnie każde 10km dodatkowo szczegółowo ważne momenty.
Pierwsze 10km w ciemnościach,dopiero od ok 8 km zrobiło się szaro,tempo bardzo wolne,czuję się mega naładowany,jeszcze nikogo na stałe się nie uczepiłem,tempo ok 6min./km,dopiero na 8km piję pierwszy raz i od tego momentu co prawie każde 2km obowiązkowo piję herbatę z cytryną lub wodę lub powerade.Od 10km doczepiam się do pewnego pana,biegnie mi się z nim dobrze,każde kolejne km mijają dosyć szybko,jest ok,cały czas tylko piję,żadnego jedzenia,20-30km biegnie się dalej dobrze,bieg mija nam na rozmowach o wszystkim,mój wpółtowarzysz pilnuje żeby nie biec za szybko,na 30km robię przerwę na porcję carbo i magnezu,30-40km pierwsze oznaki zmęczenia ale jest ok,biegnie się dalej dobrze,trzymamy cały czas wolniutkie tempo,po 40km nogi powoli zaczynają boleć ale mogę cały czas biec bez problemu,cały czas staram się na punkcie odżywczym pić herbatę lub wodę,przed 50km nogi już mocno bolą,50-ty km mijamy w czasie ok 4:50 z kawałkiem czyli kilka min. w zapasie,robię sobie dłuższą przerwę tzn. ok 10min. na zrobienie i wypicie carbo,porcja magnezu,trochę wody muszynianki i dalej w drogę,po 50km zaczęła się walka nogi już strasznie bolały ale jakoś w miarę dawałem radę,każdy kolejny km bolał coraz bardziej,60-ty km nogi cholernie bolą,walczę by utrzymać tempo,na 62km pęka mi pęcherz na prawej nodze i prawie nie mogę biec,na trasie zaliczam glebę,nie wiem za bardzo dlaczego,na 64km na punkcie odżywczym robię przymusową przerwę żeby założyć opatrunek z plastrem,mogę biec dalej,przed 70km ból jest ogromy,mam ochotę zejść,pojawiają się myśli czy dam radę,tempo strasznie spada,ledwo tupam,na 70km przerwa na carbo i magnez,czuje lekki przypływ energii
ale niewiele on daje,jestem coraz bardziej zrezygnowany,nie poddaje się walcząc w sobie,kolejne km mijają bardzo wooooooooooolllllllnnnnnoooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo,wreszcie 80km,kolejna porcja carbo,wszystko mnie boli,wszystko powoli robi się jakieś obojętne,mam wrażenie jakbym patrzył na wszystko z góry i obserwował,jestem totalnie zdołowany,walczę żeby nie stanąć,jak stanę zmuszam się żeby zacząć chociaż leciutko truchtać,ale trudno jest nawet zacząć,bolą mnie wszystkie mięśnie,czuję przeszywający ból kości(chociaż nie wiem jak to możliwe),wiem,że jeszcze tylko niecałe 20km....18km...16km....14km...walczę z czasem żeby skończyć w regulaminowym czasie,wiem,że już niedługo,tempo czasami wzrasta poniżej 6min./km,90km,ostatnia porcja carbo,mam 1,5h na ostatnie 10km,ale nie ma miejsca na moim ciele które by mnie nie bolało,na 96km jestem coraz bardziej szczęśliwy,ból kolan i kostek jest niczym w porównaniu do tego uczucia,więcej idę niż tuptam,98km,jeszcze tylko 2km,wiem,że dam radę spokojnie,płaczę po drodze ze szczęścia,całe 2km wolniutko maszeruję,wreszcie wpadam na metę,otrzymuję grtulacje,czas 12h i 13min.
k***AAAA DAŁEMMMMM RADĘĘĘE!!!!!!!!!!!!!
Podsumowując:
1.Udało mi się zrealizować podstawowy i najważniejszy cel jaki sobie postanowiłem czyli przebiec 100km i zmieścić się w limicie czasowym
2.Rzeczywiście w każdym człowieku mieszczą się ogromne pokłady przede wszystkim motywacji bez której nic nie można osiągnąć,pierwszy raz w życiu zetknąłem się w życiu z czymś co trudno jest opisać i zdefiniować,mianowicie chodzi mi o to,że pomimo tego,że organizm wiele razy buntuje się i mówi więcej już nie da rady to jednak tak naprawdę kiedy to pokonamy nasz organizm pokazuje nasze prawdziwe możliwości i pokłady energii.
3.Pokazałem,że wżyciu można osiągnąć wszystko co sobie założymy,spełniając podstawowy warunek:naprawdę tego chcieć.Podczas przygotowań były osoby które we mnie nie wierzyły i mówiły,że nie dam rady,ja przez całe przygotowania codziennie,każdego dnia zadawałem sobie pytanie czy dam radę?i odpowiedz zawsze była ta sama:TAK.

Teraz robię sobie jeszcze trochę przerwy,zastanawiam się nad następnymi celami,jak będę już miał określone cele w głowie i odpocznę to zakładam nowy blog.
poniżej kilka zdjęć

Zmieniony przez - Papecik w dniu 2011-10-29 13:47:49

http://www.domore.pl/beta/view/strony/okazje/121820
Jeśli ktoś pomoże będę ogromnie wdzięczny!!!

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 2 Napisanych postów 1474 Wiek 34 lat Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 40987
To wszystko,za jakiś czas wracam
pzdr













Zmieniony przez - Papecik w dniu 2011-10-29 13:58:42

http://www.domore.pl/beta/view/strony/okazje/121820
Jeśli ktoś pomoże będę ogromnie wdzięczny!!!

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 4 Napisanych postów 1922 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 7236
Wielkie,Wielkie,Wielkie wyrazy szacunku bracie!!!!
100km.to jest nie lada wyczyn ,liczę że będziesz dalej zaglądał na sfd i że kiedyś się spotkamy na biegowych trasach!
Teraz życzenia
Śniegu nie ma ,ja pierdzielę!Lecz opłatkiem się podzielę!Niech będzie zdrowo i radośnie,niech forma sportowa pięknie rośnie!Śmiejcie się i bawcie,jedzenia trochę zostawcie....dla gościa niespodziewanego!Wszystkiego Najlepszego!W nowym roku,Białko,sztanga,kreatyna,i u boku extra dziewczyna!

"odrobina aromatu zawsze pozostaje na ręce która podaje ci różę"

http://www.sfd.pl/Shula/WFC_CHALLENGE/Dziennik_Blog.2011/2012r.-t803927.html 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 2 Napisanych postów 1474 Wiek 34 lat Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 40987
Shula dziekuje za zaczenia
Moze w tym roku zgadamy sie na jakis maraton
Teraz zapraszam tutaj
https://www.sfd.pl/Papecik/Blog/Patrz_mi_w_oczy_.urwa_nigdy_się_nie_poddam-t819889-s2.html
pzdr.

http://www.domore.pl/beta/view/strony/okazje/121820
Jeśli ktoś pomoże będę ogromnie wdzięczny!!!

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 399 Napisanych postów 72270 Wiek 43 lat Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 304533
Zamknąć ten dziennik?
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 2 Napisanych postów 1474 Wiek 34 lat Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 40987
tak
Z góry dziękuję

http://www.domore.pl/beta/view/strony/okazje/121820
Jeśli ktoś pomoże będę ogromnie wdzięczny!!!

Nowy temat Temat Zamknięty
Poprzedni temat

Trening Bic + Tric Prosze o opinie

Następny temat

Bicek i tricek

WHEY premium