Historia mojego odchudzania jest taka sama jak mnóstwa kobiet walczących z wagą, tylko że ja jakoś do tej pory nie zdawałam sobie sprawy że mój przypadek jest tak typowy. Totalnie spieprzyłam sobie metabolizm i teraz mając 23 lata zaczynam przekraczać 70 kilo przy wzroście 168.
Pod koniec gimnazjum ważyłam jakieś 55 kilo, byłam szczupła i niezadowolona z siebie. Nic z tym nie robiłam, ale w trakcie liceum nabrałam wagi, najpierw do ok. 58 kilo i to jest chyba mój najlepszy okres. Ta waga utrzymywała mi się długo, mimo że odżywiałam się tragicznie, ale wiadomo jak jest, człowiek dojrzewa rośnie rozwija sie, i w większości wypadków ile by sie nie jadło, to jakoś bardzo się nie tyje. Tylko ze wtedy już mi się wydawało że jestem grubasek. Koniec liceum, ważyłam jakieś 60 kilo, jak teraz sobie przypomnę, to w sumie miałam idealną figurę, ale oczywiście byłam zdania że jest źle. Studia zaczęłam na etapie 62 kilo. No i tu zaczęło się juz odchudzanie, było wszystko - głodówki, diety kopenhaskie, inne bzdety. Wszystko w ramach chęci zbicia tych 3-4 kilo. Stopniowo wracało mi coraz więcej, w sposób bezczelny cichy i niezauważalny.
Tyle historii. Teraz studia na ukończeniu, w zeszłym roku w maju było 64 kilo, chciałam zrzucić 4, zrzuciłam 3, wróciło 6, mimo że ćwiczyłam i odżywiałam się wcale nieźle. To już nie był etap kiedy pomagała mi zmiana pokarmów na zdrowsze, bo od zawsze jem dość zdrowo. Nie mają na mnie zastosowania porady rodem z Cosmo "odstaw białe pieczywo makaron ziemniaki i nie słodź herbaty", chleb jem tylko razowy, makaron z rzadka i pełnoziarnisty, nie jem czerwonego mięsa, tylko pierś z kurczaka i ryby, staram sie jeść sporo warzyw.
W czasie wakacji zaliczyłam załamanie nerwowe bo pod koniec czerwca po wyjątkowo złej sesji na uczelni kiedy siedziałam przed kompem przy projektach i żarłam wszystko co mi wpadło w ręce - dobiłam do 69 kilo. Postanowiłam wziąć się w garść i przez całe wakacje na racjonalnej diecie (~1700 kcal z przewagą białka) i dzięki siłowni doszłam do 63 kilo, cel był blisko, w październiku uznałam że starczy. No i tu jest dramat, bo na chwile obecną ZNOWU WSZYSTKO WRÓCIŁO. Staję na wadze i jest 70. Dobiłam do punktu w ktorym jakiekolwiek folgowanie sobie wywołuje tycie, i to w tempie zastraszająco ekspresowym. Jedyny plus to to że wyrobiłam sobie +kilka % masy mięśniowej, całkiem ładny biceps, tyłek i nogi, i mam nadzieję że jednak gdzieś to pod tymi zwałami tłuszczu jest.
Tak czy owak mój metabolizm ewidentnie jest w gruzach, w zasadzie w ciągu 2 lat przybyło mi trwałe 10 kilo, które tak łatwo mnie nie opuści. Chce się z tego wyratować póki czas, bo z każdym kolejnym jojem, które następuje niezależnie czy po diecie mądrej czy niemądrej, przybywa mi kilogram albo dwa gratis. Jeszcze kilka i zabraknie mi siły...
Co ja mam do cholery ze sobą zrobić? Jak sie naprostować?
Nie moge już patrzeć na to samo redukcyjne żarcie, brązowe ryże, kurczaki, twarogi z białkiem, sam zapach tuńczyka wsw wywołuje u mnie ciarki.
Postanowiłam skupić się jedzeniu żywności zdrowej, nieprzetworzonej, i na pilnowaniu kalorii. Mam świadomość że to plan na co najmniej pół roku, ale po prostu nic lepszego nie przychodzi mi do głowy, mi teraz chyba nie potrzeba typowej redukcji, bo zbliżająca się nadwaga jest niestety tym mniejszym problemem, tylko przede wszystkim unormowania posiłków, zanim kompletnie zarżnę swój metabolizm i będę tyła od każdej kostki czekolady którą od czasu do czasu zjem.
Mój plan zakłada 10 tygodni z bilansem 1500 kcal i godziną ruchu dziennie (siłownia, fitness, basen), a potem dodawanie 100 kcal co 2 tygodnie, aż dojdę do 2200 kcal, bo takie mniej więcej jest moje zapotrzebowanie (mam pracę fizyczną).
Pytanie brzmi - czy z taka historią choroby (;D) i z takimi założeniami nie grozi mi powtórka z rozrywki? A może podchodze do tego z zupełnie złej strony...? Prosze o jakieś rady bo mi sie już kończą pomysły :/
Płeć: Kobieta
Wiek: 23
Waga: 70
Wzrost: 167
Obwód klatki: może zostać :D:D:D
Obwód ramienia: ?
Obwód talii: 75
Obwód uda: 60
Obwód łydki: kozaki powoli sprawiają problemy
Szacunkowy poziom tkanki tłuszczowej: co najmniej 34%
Aktywność w ciągu dnia: uczelnia, praca fizyczna (umiarkowanie ciężka)
Uprawiany sport lub inne formy aktywności: na fali braku motywacji - ścieranie kurzu z karnetu open na siłownię
Odżywianie: jw
Cel: redukcja rozłożona w czasie
Ograniczenia żywieniowe: ciężka alergia na tle psychicznym na sztandarowe produkty stosowane na redukcji
Stan zdrowia: brak
Preferowane formy aktywności fizycznej: realistycznie licząc, 4-5 x w tygodniu JAKAŚ forma ruchu
Stosowane aktualnie i wcześniej preparaty: brak
Czy możliwe jest wprowadzenie suplementów: hm:P
Stosowane wcześniej diety: jw