Mam chyba dość nietypowy poroblem. Trenuje już od jakiegoś czasu (można sprawdzić w profilu). Wczoraj byłem w szkole i na wf dopchałem się na siłownie żeby sprawdzić ile wycisne na klate, bo trenuje na siłowni "piwnicznej", i jest tam słaba ławka a wszkole mamy całkiem dobrą.
I przy rozgrzewce przy 50kg odkładając sztange na stojak zaczepiła się tylko z jednej strony a od drugi stojak się nie zachaczyła tylko ta połowa sztangi razem z moją reką podtrzymującą ją poleciała za stojak utrzymywałem ją tak kilka sekund dopóki nie podbiegł kolega i pomogł mi ją odłożyć, początkowo bolało ale potem przestało i przystąpiłem do bicia rekordu. Udało się ale dzisiaj boli mnie ten bark i prawy biceps i nie wiem czy to jest może kwestia przeciążenia stawów czy tego głupiego wypadku. Przez ostatnie 2, 3 miesiące robie trening siłowy do tego kreta i nie wiem czy ból jest spowodowany przeciązeniem czy może tym wypadkiem. Czy takie coś może mnie wykluczyć na dluzszy czas z treningów ból jest dość intensywny.
Inna sprawa to wczoraj jeszcze już po lekcjach robiłem przysiad na siłowni, wtedy jeszcze bark nie bolał i w tym miejscu gdzie trzymalem sztange na plecach do przysiadu też czuje ból, czy to normalne? Ból jest taki jak bym miał tam siniaki. Zaznacze ze od niedawna robie nogi i biore małe ciezary przez ostatni czas zakładałem tlyko 25kg a wczoraj wziałem 45kg.
Podsumowując chciałbym wiedziec czy te bóle spowodowane są moim błednym wykonywaniem ćwiczeń, czy może przeciążeniem mięśni, albo tym wypadkiem na ławce płaskiej. Przypominam że ból pojawił się dopiero wczoraj wieczorem a nasilił się dzis rano.
Mam nadzieje że ktoś mnie zrozumiał i napisze coś mądrego. ;) Pozdrawiam i z góry dziękuje.