Czy to nerwica ?

mowisz ze przepisal Ci Afobam, ale z czym poszedles do lekarza ze Ci to przepisal ?

Na moje oko to nerwica lękowa nie wiadomo skąd się bierze, czasami nawet nie ma związanego z tym ani przeszłość ani żadna choroba, wyniki możesz mieć książkowe a nerwica jest i będzie nadal. Udaj się do psychiatry dostaniesz jakieś leki i skieruje Cię do psychologa, możesz poprosić o jakieś leki z benzodiazepiny na początek by nie pchać się w leki długo falowe z typu SSRI anafranil, paromerck itd. On raczej będzie wiedział co zrobić leki z zakresu benzodiazepiny mają to do siebie, że działają bardzo szybko, ale uzależniają. Leki z typu SSRI możesz brać całe życie i się nie uzaleznisz chyba, że psychologicznie


Zmieniony przez - wolverine1 w dniu 2010-04-04 23:00:33

no tak, mam zamiar sie przejsc na wizyte do psychologa we wtorek i zobacze co mi powie, mam nadzieje ze to wszystko dobrze sie potoczy ..

afobam na problemy z trawieniem, jedna tabletka przed snem, ale inni lekarze mowili ze to bez sensu

aha, ale te problemy z trawieniem byly spowodowane nerwica tak ?

Ogólnie nerwica zaburza działanie normalnie organizmu, nadmierny stres wpływa na apetyt przez co może zaburzyć normalnie funkcjonowanie.

Zmieniony przez - wolverine1 w dniu 2010-04-05 23:33:20

GeorgeCar podaj mi prosze swoje gg...
Mam podobne zaburzenia do twoich. Co prawda nie mysle o śmierci, ale o straceniu przytomnosci, zaraz cos mi sie stanie i bedzie trzeba mnie ratowac. Czesto wpadam w panike, z nie uzasadnionych powodow...

Głownie dzieje sie mi sie to w szkole na lekcjach, (W zamknietych pomieszczeniach kiedy jest spokoj na lekcjach i slychac tylko glos nauczyciela. Dodatkowo pogarsza sytuacje fakt, gdy siedze w pierwszej lawce. Staram sie tego unikac...
Rozluzniam sie wtedy gdy wchodzi ktos do klasy, lub jest huk, zamieszanie, glosno itd.) Nie tylko w szkole, ale i w roznych pomieszczeniach np. Kościół, kino, teatr itd.)
Powodem moich dolegliwosci, zaburzen, czy nie wiem jak to nazwac byla wg. mnie msza w kosciele juz jakies 6 lat temu...
Nie czolem sie najlepiej, zemdlalem na oczach ludzi znajdujacych sie w kosciele. Trafilem na tydzien do szpitala, nie wykryli nic powaznego. Dodam tylko ze byl pelny kosciol, byla cisza, mowil tylko ksiadz. Mowie o tym, ze te na pierwszy rzut oka nie istotne dane, coraz bardziej mi przypominaja moje paniczne leki w takich sytuacjach. Kiedy jest cisza, mowi jedna osoba, jest pelno ludzi, znajduje sie w sporym pomieszcszeniu.
Przez jakis czas, po tych zdarzeniach nie myslalem o tym nic mi sie wtedy nie dzialo. Po 3 latach od tego zdarzenia zachorowalem na zapalenie ploc. Lezalem wtedy dosyc dlugo w lozku, nie mialem nic do roboty, leczylem sie i mialem duzo czasu na rozmyslania..
To wtedy przypomnialem sobie o sytuacji jaka mnie spotkala w kosciele...Juz w domu od tamtego czasu zaczolem byc dosyc nerwowy.. Po prawie miesiacu leczenia sie z choroby poszlem wkoncu do budy. I to wtedy zaczely sie te lęki, przed straceniem przytomnosci, dodatkowo zaczolem byc coraz bardziej nerwowy.
Na poczatku nie traktowalem tego powaznie, myslalem ze po jakims czasie mi to przejdzie. Niestety mija juz 6 lat, a nerwica przed tym caly czas jest. Aktualnie nie chodze do kosciola, staram sie jak tylko moge unikac takich pomieszczen. Przez te lata zdazylem sie do jakiegos stopnia opanowac jesli chodzi o lekcje w szkole. Na szczescie na wiekszosci lekcji nie panuje taka sytuacja. Jest dosyc glosno, co mnie rozluznia. Jesli panuje nerwowa atmosfera na lekcach, staram sie goraczkowo cos robic. (Trzymam sie lawki, poce sie jak cholera, nerwowo pisze cos w zeszycie, ciagle sie ruszam co mnie rozluznia.) Najgorsze jest w tym wszystkim to ze za rok bede pisal maturke. Nie dosc ze bedzie z powodu matury ogolny stres jaki maja wszyscy, to jeszcze bede musial zniesc moje lęki.
Jesli chodzi o inne sytuacje, dosyc nerwowe dla mnie, staram sie jakos psychicznie nastawic, przed wyjsciem. W wiekszosci sytyuacji ta metoda nie pomaga, czasem jednak jest dobra.
Dodatkowo zeby zalagodzic i zniwelowac ta panike, uprawiam dosyc aktywny trym zycia. (silka, basen, rower, biegi itd.) Co po wytezonym dniu naprawde mnie uspokaja...Nie mam wtedy nawet sily o tym myslec. Wlasnie cala sprawa, chodzi w tym ze dopoki nie mysle o tym jest dobrze, lecz gdy wchodze juz do takich pomieszczen automatycznie przypomina mi sie ta sprawa. Nie potrafie ****a nad tym zapanowac. To jest niestety silniejsze od emnie..
Myslalem i mysle nad tym calkiem powaznie aby poddac sie hipnotyzerowi. Aby zahipnotyzowal mnie w ten sposob, zebym zapomnial o tych moich sytacjach jakie sie zdarzyly itd.

GeorgeCar rowniez jak Ty, nie mam zamiaru isc do psychiatry, bo tam same czoby trafiaja...
Cale czas mysle co z tym zrobic, bo to nie daje normalnie zyc...

GeorgeCar podaj mi swoje gg..

to jest zespol leku napadowego F41.0. Podobno pomagaja trafione tabletki, o ile ktos chce jechac na tabletkach. Co do psychiatrow, to moga jeszcze bardziej utwierdzic czlowieka w niemoznosci wyjscia z tego za pomoca jakich zmian realnych