marszobieg na bieżni a nogi

jestem na diecie redukcyjnej. Schudłam już 20 kg. Zostało mi jeszcze 6 kg, które niestety są strasznie ulokowane - na nogach. Mój główny problem to łydki. Podczas diety ćwiczyłam callanetics 2-4 razy w tygodniu. Od niedawna skusiłam się na siłownię. Na początku rozciąganie, potem rowerek - 20 min, następnie ćwiczenia z obciążeniami na nogi (małe obciążenie, więcej serii), a następnie bieżnia - marszobieg (tylko się nie śmiejcie u mnie ten marszobieg to 6,5-7 km/h (wtedy mogę swobodnie rozmawiać), bieżnia pochylona o 3%, 2 km które sukcesywnie chcę zwiększać). Po bieżni rozciąganie. Zgubię te sadło na nogach? Dla większego obrazu dodam, że mam 167 cm wzrostu, biodra 89,talia 70, biust 89 a ważę 67 kg - cały balast jest na nogach :( ) Obawiam się powiększenia mięśni na nogach, szczególnie łydkach. Słusznie? :(

Po co Ci swobodne rozmawianie podczas ćwiczeń? Nie lepiej ograniczyć rozmowę na rzecz lepszej wydajności w ćwiczeniach?

na silownie sie nie idzie gadac.

hehehe chodzi mi o tętno. Czytałam, że powinno być takie, by podczas treningu można było swobodnie rozmawiać. Wtedy redukcja jest największa.... ponoć.

tetno powinno byc takie, ze rozmowa jest na granicy mozliwosci wykonania, czyli powiesz pare slow, jednak pozniej juz bedziesz tracic oddech.

Dokładnie tak, poza tym trzeba być skupionym na tym co się robi.