Ostatnio przeczytałem tu na forum coś co mnie zaciekawiło i po przeczytaniu tego nasuwa mi się jedno pytanie które dotyczy podanego fragmentu :
Według tej teorii poszczególne grupy pokarmowe różnią się czasem potrzebnym na strawienie oraz środowiskiem chemicznym do tego wymaganym. I tak owoce są trawione w przeciągu 20-30 minut, a proteiny przez 4 godziny. Jeśli np. zjemy jabłko po obiedzie, owoc zostaje w żołądku do czasu aż proteiny zostaną strawione, podlegając w tym czasie negatywnej fermentacji. Dlatego owoce powinny być jedzone oddzielnie. Gdy proteiny w postaci mięsa, ryb czy jaj dostają się do żołądka ten produkuje sok o dużej kwasowości. Odwrotnie jest z krochmalami (węglowodany) jak chleb, makaron, ziemniaki, do ich strawienia produkowany jest sok żołądkowy o odczynie mocno zasadowym. Jeśli zjemy razem proteiny z prostymi węglowodanami (np. schabowy z ziemniakami), wytwarzają się soki zarówno kwaśne jak i zasadowe, neutralizując się nawzajem. W trakcie zwiększania się zawartości żołądka więcej soków obydwu rodzajów jest produkowanych, wzajemnie się znosząc. Efektem tego jest powstała w żołądku mieszanka, która zaczyna fermentować powodując gazy, niestrawność i zgagę. Trawienie niewłaściwie zestawionych posiłków pochłania więcej energii niż np. bieg, dlatego czasami po złej mieszance jesteśmy bardzo zmęczeni.
Więc według tego tekstu powinno się jeść oddzielnie węglowodany proste i białko ale zastanawia mnie to że przecież węglowodany są potrzebne aby białko mogło się przyswoić / wchłonąć czy co tam ...
Co wy o tym myślicie ?
kto czyta nie błądzi