http://www.tmuscle.com/free_online_article/sports_body_training_performance/destroying_fat_war_room_strategies_to_maximize_fat_loss
I nie jest przewidziane to, ale wygodnie mi jest jeździć na rowerze na siłownię. Do siłki z domu mam 10 kilometrów, autobusem jedzie się 40 min w żarze, smrodzie i upale, zaś rowerem bez dyskomfortów 20 min
O ile w dni wysokopowtórzeniowych obwodówek to jest wręcz wskazane - bo mam przed treningiem fajną rozgrzewkę, a po mam od razu te aeroby które są wymagane w treningu, które są powrotem do domu jednocześnie, więc same plusy.
Problem w dni treningów siłowych. Bo tam extra aktywność przewidziana do końca nie jest, ale po tych treningach wciąż mam siłę na aero. Nawet poniedziałkowe sprinty zaraz po treningu siłowym po ok 10 min odpoczynku dają kopa energetycznego i nie byłoby problemu z przejechaniem się w drugą stronę(od razu powiem - nie, na rowerze interwałów nie mam jak zrobić )
I sam fakt palenia extra kcal powinien chyba tylko cieszyć, problem czy nie przeforsuję nóg. Po sprintach uda są ostro zjechane mimo że tego nie czuć, nie wspomnę o czwartkowym treningu nóg.
Podsumowując:
Jeździć na rowerze, czy zaciskać zęby w autobusie(w dni heavy siłówek)?
Osobiście powiem, że jakby mi nieco uda popaliło to bym nie płakał bo są OGROMNE jak na mój wzrost. Głównie dosyć mocno chyba otłuszczone.
Zmieniony przez - Granathar w dniu 2010-06-17 13:19:29