Wasze błędy na początku przygody z żelazem

też uważa że ma wiedzę tajemną.

Mialem jakieś 15 lat i od cholery zapału, w wakacje mieszkalem na wsi, wstawałem ok 10, na sniadanie jadlem 4 kanapki ze smalcem i skwarkami (grrrruba warstwa xD), szedlem pomoc rodzicom, koszenie trawy i te sprawy ;) jadlem obiad (mamusi) i zaczynalem trening. Nie mialem stojakow pod sztange wiec zeby wyciskac musialem najpiew wykonac martwy ciag, pozniej zarzucic sztange na klatke polozyc sie na lawke i dopiero wyciskalem. I tak przez 2-3h xD Po treningu znow kanapki ze smalcem i do pokoju po hantelki - biceps, triceps, barki. Mimo że zupelnie nie wiedzialem po co wykonuje niektore cwiczenia... Trening konczylem mniej wiecej o 1-2 w nocy, co też było bardzo mądre. Mimo to, tamtych wakacji przybylo mi 5kg %)

jak tyle smalcu jadłeś;P
ja z początków pamiętam że na nogi ćwiczyłem na wioślarzu... na plecy nie ćwiczyłem bo po co:D?
o tricepsie to chyba pojęcia nie miałem:) a za stojaki to mi 2 krzesła oparciami do siebie zwrócone służyły ;)

to ja klatka+bic po 16 serii 4 razy w tyg

Jakieś błędy na pewno popełniam do tej pory, ale pewnie nie zdaję sobie z nich sprawy (bo przecież inaczej bym ich chyba nie robił)xD Kiedyś to brak diety :) i przetrenowanie się:) regularna siłka codziennie i robienie wszystkiego co możliwe hahaha