od 2 miesięcy pierwszej objawy gino, początkowo myślałem ze to lipo, ale po kilku tygodniach zauważyłem ze jednak sa grudki, a 2-3 tygodnie temu zaczela sie bolesnosc w dotyku piersi
obecnie gino w fazie co najmniej sredniej, zalozenie koszulki to juz faza ze te sutki wystaja. Jest ewidentnie gruczol i on jest juz troche obrosniety tluszczem, wyglada to jak zaczatki piersi u dziewczynki.
nie bralem sterydow. Ale niestety przez jakis czas bralem leki antydepresyjne z grupy SSRI. Po odstawieniu tychlekow zaczely sie jazdy z hormonami, tzn z testosteronem - jego poziom b.niski (300), pozostale hormony idealnie w punkt srodkowy normy. Nie leczylem sie jednak hormonami. Jakies trzy miesiace temu zaczalem zazywac naturalny aminokwas 5-HTP ktory ma pomagac z wytwarzaniu serotoniny. Od dziwo podniosl poziom testosteronu jak sie okazalo (650). Ale rownoczesnie z wzrostem poziomu testosteronu pojawilo sie gino ale żadnych nieprawidlowosci w poziomie estradiolu (15-20), progesteronu (0,59) ani prolaktyny (7-9). Po odstawieniu 5-HTP dwa tygodnie temu gino chyba nadal rosnie, bolesnosc zostala w jednej piersi, choc poziom testosteronu spadl.
Pytanie jedno podstawowe: w jakim kierunku leczyc gino skoro wszystkie hormony babskie mam idealnie w normie, wiem ze dwa miesiace od startu wzrostu (2 tygodnie od startu bolesnosci) moze byc za pozno na cofniecie gino, ale nie chcialbym dostac biustu pameli i chowac sie w domu, stad chec zablokowania wzrostu gino. Jedyne co u mnie bije to niski testosteron, ale gino dostalem wlasnie kiedy wzrosl on do normalnych rozmiarow, przynajmniej laboratoryjnie nie wplywajac na inne.
Czy Nolva ma tu sens, skoro nie mam pewnosci ze tutaj progesteronowe-prolaktynowe mechanizmy dzialaja?
Musze jakos zadbac o wzrost testosteronu, z drugiej strony jak widac jego unormalizowanie przynioslo mi gino.
Z gory dzieki za wszelka pomoc i rade.